Wkurwia mnie, że zachowuje się jak pięcioletnia różowa królewna, to jak udaje inteligentną, chociaż rzadko ma rację, jak kładzie na ławce zeszyt, który w jej mniemaniu jest "zeszycikiem", jak dziwi się, że boli ją brzuch, chociaż jest na diecie zatytułowanej "zero kalorii" od miesiąca. Wkurwia mnie nawet wtedy, kiedy mówi mi "cześć, kochana" i pyta "pouczę się, dobrze?". Ale za nic w świecie nie powiem jej, co myślę. Wolę zgonić winę na siebie. I tak zawsze to ja będę "ta zła".
|