godzina 22. kończę na huśtawce śpiewać "Małe rzeczy". dzwoni telefon. patrzę... mimo, że nie miałam wpisanego tego nr, to znałam go na pamięć. odebrałam. powiedział, że przejeżdża właśnie na rowerze, przez jakiś czas już mnie słucha i chce pogadać. wyszłam boso na wjazd. gdy dojechał rzuciłam mu się na szyję tak, że prawie przewróciliśmy się razem z rowerem. łzy wzruszenia ugrzęzły w oczach. pogadaliśmy chwilę a on pojechał do domu. gdy odjeżdżał - popłakałam się. potem płakałam całą noc. i myślałam, myślałam, myślałam... | cqb
|