|
bananowyczipsxd.moblo.pl
Wzięłam nóż i wykułam mu oko a potem zabrałam je do domu i obserwowałam jak usycha i więdnie .wróciłam i wykułam jeszcze jego serduszko bo to ono doprowadziło mnie do pła
|
|
|
Wzięłam nóż i wykułam mu oko a potem zabrałam je do domu i obserwowałam jak usycha i więdnie .wróciłam i wykułam jeszcze jego serduszko bo to ono doprowadziło mnie do płaczu
|
|
|
Jak bardzo trzeba być zranionym, jak wielką nosić w sobie pustkę, żeby zapragnąć zapełnić ją inną pustką. I wierzyć, że to się może udać.
|
|
|
- wiesz jak może boleć słowo ?
- a wiesz jak boli milczenie ..
|
|
|
Wtedy najmocniej kochasz,bo widzisz co straciłeś.
Stoję przy oknie i widzę, jak ją całujesz.
|
|
|
cel w życiu ? , zbudować piękną , drewnianą ławkę i doczekać starości , usiąść na niej i powiedzieć : - wszystko co zrobiłam w życiu zrobiłam najlepiej jak potrafiłam.
|
|
|
jak śmiesz, po tym wszystkim, zarzucać, mi, że nie mam serca.?! po tym, ile wycierpiałam, wysłuchując, jaka jestem beznadziejna. po tym, jak się mną zabawiłeś. po tym, jak Cię kochałam. po tym, jak Cię, nadal, kocham.
|
|
|
już, nawet się nie rozglądam, jak przechodzę, przez ulicę. mam gdzieś, fakt, że wpadnę, pod samochód. już, mi na niczym nie zależy. na życiu, również. a nawet w szczególności.
|
|
|
moja babcia, od małego powtarzała mi, że lepiej, gdy jesteśmy, kochani, niż gdy kochamy. dopiero dzisiaj, zrozumiałam, sens, jej słów. mówiła o miłości. tej nieodwzajemnionej.
|
|
|
idąc, wieczorem, przez oświetloną, pustą ulicę, gdy nade mną wisi, pomarańczowe, od pruszącego mi tuż, przed nosem, śniegu, zapalam, kolejnego papierosa. rozmyślam, nad tym, co mnie dzisiaj spotkało. staram, się wysunąć, wnioski, z tego co się wydarzyło, bo przecież, obiecałam, sobie, że będę uczyć, się na błędach. analizuje, każdą, sytuację, niczym, cenną lekcję, która ma mi pomóc, w rozgryzaniu, sensu życia. obsesyjnie, myślę, o każdym geście, słowie, i spojrzeniu, które miałam okazję, ujrzeć. uczę się. wierzę, że kiedyś, pojmę sens życia i znajdę rozwiązanie. znajdę, ściężkę, która zaprowadzi mnie do szczęścia. dym nikotynowy, buszuje w moich płucach, a śnieg pruszy, coraz intensywniej. mam ochotę iść, przed siebie, nadal rozmyślając. jednak, doskonale, wiem, że dane, jest mi się ocknąć, i wrócić, do praktyki. do szarej rzeczywistości, i tego całego burdelu, zwanego potocznie, życiem. teoria, jest przydatna, ale nie wypróbowana, w praktyce, nigdy nie zostanie potwierdzona.
|
|
|
potrzebuję, kogoś, do kogo będę mogła zadzwonić, o czwartej nad ranem i zacząć, przeklinać, na życie, płacząc z bezsilności, a on, nie rzuci słuchawką, tylko wyciągnie, mnie na spacer, w piżdżamie, boso, po śniegu, w ramach pocieszenia.
|
|
|
Twoje obiecanki, które tak naprawdę nigdy nic nie znaczyły,
Ale tak łatwo wypływały z twoich ust.
|
|
|
Poduszka pachnie łzami , wspomnienia przypominają o tobie .
|
|
|
|