|
i odtąd zawsze z Tobą, zawsze przy Tobie.
|
|
|
przy innych mogę jedynie istnieć, to przy Tobie żyję.
|
|
|
- lubisz? - kocham. - bardzo? - wiecznie.
|
|
|
miłość ma smak Twoich ust, temperaturę Twojego ciała, kolor Twoich oczu, zapach Twoich perfum. Twoją postać.
|
|
|
nawet najmniejszy Jego uśmiech potrafi naprawić mój humor.
|
|
|
daje mi w prezencie uśmiech, tak cudowny, tak słodki i wyjątkowy. jest mój. dla mnie, tylko dla mnie.
|
|
|
Twój uśmiech wywołuje u mnie palpitacje serca.
|
|
|
nie musisz być idealny, jesteś wyjątkowy.
|
|
|
kocham Cię mocniej niż różowe frugo.
|
|
|
chodź kochanie, usiądź na moim łóżku i pozwól mi położyć głowę na Twoich kolanach. albo połóż się obok mnie, przytul, pocałuj w szyję i wyszeptaj, że kochasz. tyle mi wystarczy, aby dziś być szczęśliwą.
|
|
|
- zamknij oczy - wyszeptał mi wprost do ucha. uniosłam głowę kierując pytające spojrzenie w Jego stronę. miałam zamknąć oczy? wśród ludzi, którzy zewsząd nas otaczali? wśród parzącej się kawy na blacie przy barze i barmana, który czerpał z tego dziwną frajdę? wśród tłumu za szybą w kawiarni? - zapomnij o nich. jesteśmy tu tylko my. Ty i ja. - szeptał widząc jak się waham. - musisz mi zaufać, a ja muszę ci pokazać, że potrafię uporządkować twój świat. pomóc ci w nim i poukładać wszystko na półki. nie alfabetycznie, ale tak jak lubisz. rozumiesz? - ścisnęłam Jego dłoń i przymknęłam oczy czując jak drżą mi powieki. - jestem tu. trzymam cię, i nie pozwolę ci upaść. wsłuchaj się w własne bicie serca. poczuj że bije ono dla nas. nieważne jak, ważne, że razem. - potakiwałam co jakiś czas słysząc tylko Jego cichy szept. zaufałam. trzymałam Go za rękę i kochałam. tak mocno, jak On mnie. nie rozumiałam, nie wiedziałam jak, ale to czułam. tylko to się liczyło.
|
|
|
mój prywatny dawca rozkoszy.
|
|
|
|