Spacerowała. Zakręcone alejki miejskiego parku, dziś wydawały się być magiczne. Kolorowe liście rozświetlane były promieniami słońca, a ławeczki wypełniły się. Przysiadła na jednej, wystawiła głowę ku słońcu. Tego dnia ubrała się bardzo starannie, obcisłe, czarne dżinsy, dłuższa, czerwona koszulka, na niej czarny sweterek, chustka w kwiaty, czarna skóra i botki na obcasie. Nałożyła okulary, które częściowo zakrywały lekki makijaż, długie włosy, spokojnie, spoczywały na jej ramionach. W słuchawkach płynęły same miłe melodie, znane przeboje, gdy nagle poczuła dotyk na ramieniu.. Otworzyła oczy, osoba obok milczała, głaskała jej dłoń. Nie poruszyła się o milimetr, czekała na rozwój wydarzeń, gdy usłyszała, słowo, tak istotne słowo - przepraszam. Po tych miesiącach cierpienia odważył się to zrobić. Mimo tego, była pełna dumy, wiedziała, że chciał do niej wrócić, ale nie dała mu szansy, tak jak on nie dał kiedyś jej. / waniilia
|