Każda noc jest taka sama. Zaczyna się niepozornie. Czytanie książki, spojrzenie w okno. Ale właśnie wtedy coś pęka. Pojawia się łza, potem kolejna, i kolejna. Wracają wspomnienia. Wraca On. Wracają chwile spędzone razem, słyszę Jego głos, widzę jego cudowne, głębokie oczy. Zatapiam się we łzach, aby nie przestać wspominać. Płaczę całą noc, a ranem wszystko znów jest takie szare, takie bezsensowne. Budzę się, a Go nie ma, nie ma nic, nie ma życia...
|