No fakt, to nie było spotkanie towarzyskie, tylko próba wyznaczenia pola walki między nabuzowanym nacjonalistą pełniącym obowiązki prezydenta a premierem demokratycznego rządu. Próba narzucenia Tuskowi takiej formy koabitacji, która ustawi go w roli podwładnego, czyli przekreśli zasady konstytucji. Komisarzom Nawrockiego nie przechodzi przez gardło, że rząd rządzi, a prezydent reprezentuje. Wizyta Tuska u Nawrockiego skończyła się w tym sensie fiaskiem.
Dowodem jej podsumowanie przez premiera: zgodziliśmy się w jednym, że kochamy nasze rodziny i dzieci. Czyli że p.o. prezydenta, całkowity i arogancki dyletant w sprawach państwa, próbował rozegrać najbardziej doświadczonego polskiego polityka ostatnich dekad. Jedynego, który był nie tylko szefem polskiego rządu, ale też Rady Unii Europejskiej. Polityka zdemonizowanego przez pamiętliwego i mściwego Kaczyńskiego, bo on na tle Tuska wypada żałośnie.
To, że Kaczyński podzielił polskie społeczeństwo na dziesięciolecia, wykorzystując do tego kler katolicki,
|