 |
po prostu nauczyłam się udawać szczęśliwą..
|
|
 |
takie tam złamane serce..
|
|
 |
najbardziej boli obojętność osoby którą kochasz.
|
|
 |
Mam Cię wszędzie, pod ukrytymi myślami, zamkniętymi powiekami, w niewypowiedzianych słowach i każdym oddechu, szeleście suchych dłoni, jesteś nawet tam gdzie Cię nie ma, nigdy nie było i tak naprawdę nigdy nie będzie.
|
|
 |
Ciągle zastanawia mnie dlaczego niektórzy ludzie to takie wredne szuje. Czemu są wstanie zrobić wszystko żeby zaszkodzić innym? Wchodzą z brudnymi butami w czyjeś życie i wychodzą po tak długim czasie. W dodatku nie mają zamiaru posprzątać tego syfu, który zrobili. Boże widzisz a nie grzmisz.
|
|
 |
Moje życie jest takie puste, że nawet już nie rozróżniam dni, wszystko zlewa się w taką jedną całość, która nie ma sensu. totalny bezsens. To takie banalne użalanie się nad sobą, które gdzieś tam jest też prawdą. prawdą o mnie. Co robiłam przez ten długi, nie kończący się czas? To takie trudne pytanie, że nawet nie wiem co miałabym powiedzieć. Bo już nawet nie panuję nad tą codzienną maską, którą nakładałam by ukryć mój strach. jestem małą zagubioną dziewczynką, która jest nie w tej bajce co powinna. Jestem po prostu zmęczona i nawet lato mnie nie cieszy, chociaż to moja ulubiona pora roku. Zamknęłam się w czterech ścianach Mojego Królestwa, nie dopuszczając do siebie nikogo.
|
|
 |
Nie znam przyjemności większej niż możliwość spania. Totalne wygaszenie życia i duszy, całkowite oddalenie wszystkich bytów i ludzi, noc bez pamięci i iluzji, brak przeszłości i przyszłości. To jakby moja mała śmierć każdego wieczoru i zmartwychwstanie każdego poranka.
|
|
 |
Nigdy nie byłam samotna. Siedziałam w pokoju - myślałam o samobójstwie. Byłam w dołku. Czułam się fatalnie - gorzej niż kiedykolwiek - ale nigdy nie czułam, że inna osoba mogłaby wejść i wyleczyć to, co mnie gryzie. Albo że ileś tam osób mogłoby to zrobić. Innymi słowy, samotność nigdy nie była moim zmartwieniem, bo zawsze tak bardzo pragnęłam odosobnienia. Za to na przyjęciu albo na stadionie pełnym wiwatujących ludzi, tam mogłabym czuć się samotna. Najsilniejsi są najbardziej samotni. Znasz typowe reakcje tłumu: "Hej, jest piątkowy wieczór, co chcesz robić? Siedzieć tak tutaj?" No cóż, tak. Bo tam na zewnątrz nic nie ma. To głupota. Głupole spotykają się z głupolami. Niech się ogłupiają sami. Żal mi milionów. Lubię własne towarzystwo. Jestem najlepszą rozrywką jaką mam.
|
|
 |
Jestem cholernie słaba. Czasami tak bardzo chciałabym, aby mnie tutaj nie było. Tutaj, czyli w życiu. Nikt by się nie przejął. Rodzice by tylko przez jakiś czas się przejmowali, bo przecież tak trzeba, a potem po co. Przecież nie mogliby zniszczyć stereotypu naszej nieprawdziwie wspaniałej rodziny. Jestem taka byle jaka w tej rodzinie. Taki ktoś, kogo być nie powinno. Nie udałam się. Niczego nie potrafię. Jestem beznadziejną osobą, pozbawioną jakiejkolwiek osobowości. Jestem nic nie warta. Ludzie potrafią mnie tylko dobić, zakopać w samej sobie. Byle co i płaczę. Ludziom o to chodzi. Ludzi chcą tylko zniszczyć drugą osobę. Tylko wtedy pojawia się ich ta pieprzona satysfakcja.
|
|
 |
Ten idiotyczny śmiech tych idiotycznych ludzi. Tych, których nie lubisz. Gdy patrzą się na Ciebie, aby ocenić Cię po wyglądzie, a Ty starasz się zobaczyć co mają w środku, nawet jeśli ich nie lubisz. I nagle pojawia się ten pusty, idiotyczny śmiech. Śmiech niewiedzy o życiu. I to uczucie, które buzuje w Tobie od środka. I ten idiotyzm wypływający z ich oczu. I tylko powstrzymywanie ręki od wymierzenia ciosu w twarz.
|
|
 |
Moje dzieciństwo różni się od dzieciństwa przeciętnej nastolatki, nie mam marzeń, planów na przyszłość czy też kogoś komu mogę płakać w ramię o północy. A teraz właśnie najbardziej chcę płakać komuś w ramię i czuć to, że jestem potrzebna. Bo nikt nigdy nie dał mi tego poczucia bezpieczeństwa.
|
|
 |
Wspomnienia nie dają zasnąć, myśli kłębiąc się drażnią, bezsenność męczy.
|
|
|
|