 |
wezmę kieliszek czerwonego wina. w za dużym swetrze i papierosem w ręku, siądę na tarasie. zacznę, się skarżyć księżycowi z tego, jakim jesteś sukinsynem.
|
|
 |
wypaliłam paczkę, papierosów. zjadłam litr lodów. wypiłam 0,7 litra wódki. a wysokość mojego szczęścia, nadal poniżej zera.
|
|
 |
jestem zbyt słaba, żeby nie kochać.
|
|
 |
podeszła do ściany i uderzając w nią głową, wciąż powtarzała sobie w myślach zdanie, 'co ja najlepszego zrobiłam?!'. ówcześnie, wyznając mu miłość.
|
|
 |
możesz się przejrzeć w moich tęczówkach, pełnych pogardy Twoim zachowaniem.
|
|
 |
nie zobaczysz już obłędu w moich oczach, na Twój widok.
|
|
 |
modliła się o to, aby doznał amnezji. żyła nadzieją, ze zapomni słowa, które wypowiedział w jej kierunku, tego pamiętnego wieczoru.
|
|
 |
straciłam Cię, a mój świat się zawalił. i co? nic. ja dalej wstaję, nawet najbardziej pochmurnego poranka, dalej oddycham. zdarza mi się nawet, wymusić uśmiech. potrafię. co nie znaczy, że mi się to podoba.
|
|
 |
paradoksalnie patrzę w Twoje, beznamiętne oczy, pozbawione krzty szczerości.
|
|
 |
mnie już nawet nie boli, to co robisz. ja nawet, już nie płaczę po nocach. mnie po prostu, to wszystko wkurwia. brak mi słów, by opisać mój żal do samej siebie, że Ci na to pozwalam. brak mi słów, by opisać moje rozczarowanie w stosunku do Ciebie.
|
|
|
|