 |
Otóż moi kochani moblowicze i kochane moblowiczki - zawieszam moblo, z powodu i wyjazdu, i opuszczającej mą duszę weny. Dziekuję, do widzenia :) . by doyouthinkyouknowme
|
|
 |
wychodząc z psem na spacer, nalozyłam pierwsze lepsze ubrania, które byly pod ręką, i jak zwykle w najmniej odpowiednim momencie spotkałam ciebie, uśmiechnełam się i poszłam dalej, po kilku minutach dostałam smsa: 'ej, mimo tych ciuchow i tak mi sie podobasz, nie przejmuj się' . Cholera! skąd wiedzial? / doyouthinkyouknowme
|
|
 |
kolejnym dowodem na to, ze ministerstwo oświaty nie myśli jest to, że myslą, że po prawie tygodniowej przerwie gimnazjaliści wrócą do szkoły w świetnych humorach i z zapałem do pracy. / doyouthinkyouknowme
|
|
 |
zajebiscie miec tą swiadomość, że kiedy nadejdą te gorsze dni, mam do kogo się przytulić, wypłakać i wiem, że napewno ktoś mnie pocieszy i pomoże, kiedy wprost tryskam energią, mam z kim się dzielić tym szczęsciem , to jest szczęscie - przyjaciele/ doyouthinkyouknowme
|
|
 |
niby nie padało, ale w każdym miejscu czyhała opasła mgła i opłakiwała coś, co miało dopiero nadejść. wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy i może całe szczęście, bo byłam szczęśliwsza o pół oddechu dłużej.
|
|
 |
bądź tu. pomóż mi przeżyć ten dzień i przyszły rok i moje pięćdziesiąte urodziny, dobrze?
|
|
 |
'otarcie się o śmierć nie zmienia nic. śmierć zmienia wszystko.'
|
|
 |
- co Ty kurwa zrobiłaś?! - krzyknął, trzymając się za spoliczkowany policzek. - ja ... przepraszam, to pod wpływem emocji. - powiedziała chwiejącym się głosem. - pod wpływem emocji?! to popatrz co ja potrafię robić pod wpływem emocji! - wykrzyczał, zaczynając rzucać wszystkim co wpadło mu w ręce. na dywanie kawałki porcelany, rozbitego wazonu jej babci. na ścianie plamy od czerwonego wina, którego butelką rzucił o biały tynk. - przesadziłaś. - powiedział, opadając z sił. - przesadą było wypowiedzenie tych dwóch pierdolonych słów w Twoim kierunku po raz pierwszy. - powiedziała, po czym ponownie go spoliczkowała. - dziękuję, że właśnie mi to uświadomiłeś, kochanie. - dodała, nachylając się nad jego uchem po czym delikatnie musnęła wargami jego kark i wyszła.
|
|
 |
traktował ją jak dziecko. skrupulatnie zapinał kurtkę, kiedy tylko zrywał się wiatr. starł ze ściereczką w ręku, za każdym razem kiedy coś jadła, pedantycznie ją przy tym karmiąc. kęs po kęsie. głaskał po głowie jak kilkuletnią dziewczynkę, nazywając swoją 'maleńką'. jego nadopiekuńczość, troskliwość i ta czasem nad wyraz przesadna czułość pozwalała jej się poczuć jak za czasów dzieciństwa. był jej osobistym wehikułem czasu.
|
|
 |
czasami mam ochotę odgryźć Ci wargi, kiedy jestem do cna podsycona euforią na widok Twojego uśmiechu. odgryźć i triumfalnie schrupać.
|
|
 |
w końcu znajdujesz osobę z którą możesz wszystko. z którą uwielbiasz wszystko, począwszy od robienia kanapek poprzez rozmawianie, skończywszy na uprawianiu miłości. osobę przy której nawet najbardziej prymitywna czynność jak spacer w deszczu potrafi być czymś niezwykłym, czymś niecodziennym. każdy z nas czeka na osobę, dzięki której poranne wstawanie z łóżka będzie miało sens. kiedy już ją znajdziemy, nie pozwólmy sobie jej odebrać. szarpmy się z losem, walczymy z przeznaczeniem, ale nie pozwólmy pozbawić się szczęścia.
|
|
|
|