 |
poznaliśmy się, wtedy wyglądałaś tak pięknie. - Pezet.
|
|
 |
gdy z nim śmigasz ulicami, dajecie dowód na to że nieszczęścia chodzą parami. - Pezet.
|
|
 |
jeśli to nie jest miłość, to chyba Bóg jest ślepy. - Pezet.
|
|
 |
patrz mi w oczy, przełknij ślinę. - Pezet.
|
|
 |
i nie dotrzymasz kroku moim krokom. - Pezet.
|
|
 |
sam nie wiem, jak nisko już upadłem. - Pezet.
|
|
 |
wszystko we mnie pęka, kolejny kłopot znowu nęka. - Pezet.
|
|
 |
może być tak pięknie, odstawmy na bok pretensje. - Pezet.
|
|
 |
mijają lata, nic już nie jest podobne. - Pezet.
|
|
 |
choć nazwiesz ją księżniczką, prześpisz się jak z dziwką. - Pezet.
|
|
 |
Jest Ci źle? nie powiem: Hej, uśmiechnij się, daj spokój, nie warto płakać.. - Płacz, ile chcesz. Tylko pomyśl, czy warto.
|
|
 |
Całował jej mokre od płaczu policzki, patrzył w zapuchnięte, czerwone oczy..Gładził po nieułożonych włosach.. I powtarzał, że kocha.. Że kocha najbardziej na świecie..
|
|
|
|