 |
Zależało mi na kimś, kto będzie moją kotwicą, wiesz? [...] Kto będzie dzwonił dzień w dzień z pytaniem, czy wszystko w porządku. Pobiegnie w środku nocy do apteki, gdy zachoruję. Będzie tęsknił, jak wyjadę. I kochał, bez względu na wszystko.
|
|
 |
A usta po brzegi miała upchane uśmiechami, chociaż pluła samotnością.
|
|
 |
Kochać to znaczy mieć tę wytrzymałość, która pozwala przechodzić przez te wszystkie stany, od cierpienia do radości, z tą samą intensywnością.
|
|
 |
Możesz się starać, pocieszać mnie, towarzyszyć w niszczeniu się, próbować się do mnie zbliżyć i ratować mnie, możesz, masz do tego prawo, ale tu nie chodzi o to, widzisz, są takie rany, nad którymi można się użalać i próbować je skleić tylko w samotności.
|
|
 |
Ogólnie wkurwia mnie fakt, że ludzie, którzy są dla mnie ważni, z czasem traktują mnie jak powietrze. A później ni stąd, ni zowąd pytają się czemu jestem w złym nastroju, bądź nie mam ochoty z nimi gadać.
|
|
 |
Wszyscy są tutaj niby uśmiechnięci, dotykalscy, paplający, ale gdzieś wewnątrz trzyma ich niewypowiedziane napięcie, każdy szuka wyjścia, a przynajmniej rozszczelnienia, przez które wpadnie trochę świeżego powietrza.
|
|
 |
Widziałam twoje oczy. Ubóstwiały mój wygląd, kochały moją duszę.
|
|
 |
Moje miasto moknie, a ja wspominam i to nie że płacz.
|
|
 |
W oczy miastu patrzę o trzeciej nad ranem i rzucam gwizdek splifa, a przecież nie palę.
|
|
 |
Poszła z tamtym i tydzień tam romans miałem w butelce, i chyba chciałem wbić na oiom party.
|
|
 |
Długie rozmowy nocami, no i ten bałagan co był między nami, nie ułoży się już i nawet już nie chce.
|
|
 |
Rzadko myliłem się co do ludzi, no i nawet mój błędny wzrok miał rację.
|
|
|
|