 |
tylko błagam, nie załamuj rąk. chroni nas Bóg.
|
|
 |
przez ulice zakażone bezradnością dni, przez korytarz betonowych spraw.
|
|
 |
słowa słowa, ciepłe rzeki mętnej wody. słowa słowa, jeśli uwierzysz to się utopisz.
|
|
 |
niezliczona ilość najjaśniejszych barw, ogromna siła i wszechświat gówno wart.
|
|
 |
myśli są na kształt ryb, co mieszkają wśród fal. wychylają stroskane łby, kiedy znikną, zostaje żal.
|
|
 |
nie na pewno, lecz wiem, tu gdzie kończy się noc i nie zaczyna się nowy dzień, małe sprawy zyskują moc
|
|
 |
zadumała się dziewczyna nad swoją urodą, co tu robić Panie Boże, żeby zostać młodą?
|
|
 |
to nieistotne z perspektywy absolutu.
|
|
 |
przestrzeń rozstąpiła się i wzdycha, stopą nie dotykam już chodnika.
|
|
 |
miasto ledwie jawi się spoza mgły, mkniemy w jego światła jak głupie ćmy.
|
|
 |
zobacz jak cudownie marniejemy, zapętleni w treści bez znaczenia.
|
|
 |
wódka naturalnie przywraca pion. spacer pośród ludzi, nie ma ich tu.
|
|
|
|