 |
chciałem wejść,choć na krótko w jutro złudną tylną furtką-na nic. i patrzyłem jak widz tani,jak wolnością opętani wciąż plujemy na to co jest między nami.
|
|
 |
spełniam marzenia chociaż miałem być na dnie.
|
|
 |
szukam jej na obrzeżach miasta,spektakularnie. mój start to false start,kiedy w końcu ją znajdę,kiedy w końcu mnie natchnie. zgubiłam koncentrację,po drodze gdzieś zgubiłem orientację.
|
|
 |
choć w tej chwili jej szukam,znaleźć ją to sztuka,komu mam zaufać? ukaż się,sam siebie nie oszukam.
|
|
 |
to dla niej mógłbym skonać,bez niej byłbym nikim.
bez niej w domach nie było tej muzyki.
|
|
 |
gdzieś zatraciłem w tym wszystkim pasję. sam nie wiem czemu,choć to najmniejszy z moich problemów-największym ona,wciąż nieobecna-mówią jej wena,co teraz bez niej nic nie ma znaczenia.
|
|
 |
na złe czy na dobre? tak się zaczyna obłęd.
|
|
 |
lepiej jest na chwilę zgubić drogę w biegu niż wciąż stać.
|
|
 |
miłość do życia jest jak toksyczny związek-zdradzacie się wzajemnie wierząc,że będzie dobrze.
|
|
 |
porozmawiaj z nią,milczenie pogłębia problem,tej!
|
|
 |
życie w cierpieniu jak niechciana eutanazja. słyszysz i myślisz,ale nie masz siły działać.
|
|
 |
ty sam wyznaczasz granicę,której nie przekraczasz-spierdoliłeś coś to czasem lepiej nie naprawiać.
|
|
|
|