 |
Był. Był przez chwilę. Ale zniknął. Zburzył coś, co budowaliśmy razem. A raczej coś, co ja budowałam. Zniszczył więź, której tak naprawdę nie było. Ubzdurałam to sobie. Tak, ubzdurałam sobie, że mógł istnieć ktoś, kto mógłby kochać mnie tak mocno jak On. Mogłam się domyślić, że coś jest nie tak. Przecież zbyt często mówił mi to, co chciałam usłyszeć.
|
|
 |
Z bezsilności napisałam wczoraj w nocy.
|
|
 |
Dajcie mi tyle piwa, żebym mógł wyszczać swoje serce.
|
|
 |
bo przyjaciel jest zawsze, nie tylko wtedy,
gdy może coś mieć z bycia ze mną.
|
|
 |
ja w Twoich ramionach chcę odnaleźć
przypadkiem wiarę w jutro.
|
|
 |
dzięki Tobie skumałem, że ten brzydki świat jest piękny.
|
|
 |
chcesz to weź mnie za rękę, ale wiedz,
że za siebie nie ręczę,
pewnie serce pęknie Ci prędzej.
|
|
 |
Więc jeśli tego chcesz, to poprostu weź mnie,
ja nie będę się opierał bo poprostu jesteś.
|
|
 |
zanurzam się w tym wszystkim, samotność przyzwyczaiłam się do niej. Nie narzekam na brak tlenu, naprawdę wszystko mam już za sobą.
|
|
 |
Niespokojnie zerkałam na Ciebie,
i chciałam wierzyć, że z tego o czym myślisz część jest o mnie.
|
|
 |
chyba zapomniałem już o nas, przebacz.
|
|
 |
mam blizny, bo parę chwil po kuło jak igły
|
|
|
|