 |
|
Mam płakać i błagać żebyś mnie kochał? No śmieszne, spierdalaj.
|
|
 |
|
Na wybiegu obok modelek, wyglądałabyś jak Frodo który zgubił drogę do Mordoru.
|
|
 |
Nie jestem empatyczna? Współczująca? Czy mi przykro? Nie. Życie mnie skopało, wyprało z uczuć i powoli zabija. Nie zna litości. Więc dlaczego ja mam je znać?/anotherme
|
|
 |
Cześć, to znowu ja. Ciągle uciekam. Od zmartwień, bólu... życia. Chcę zniknąć na trochę. Odżyć. Poczuć szczęście. Znaleźć tlące się we mnie uczucia. Zapalić je. Chcę płonąć. Od szczęścia, miłości. Chcę dostać drugą szanse. A może pierwszą?/anotherme
|
|
 |
W tym dniu trafiłam do miejsca, które sprawiło, że żyje. Miejsce, gdzie problemy znikają. Tam gdzie zaczyna się raj, a kończy piekło. Moje myśli płyną daleko, zastępuje je uczucie spełnienia. Gdzie moje serce przyśpiesza. Moje sacrum. Twoje ramiona./anotherme
|
|
 |
Kochać byle jak już nie nauczę się..
|
|
 |
jestem chora ze mam jeszcze trochę nadziei? że jeszcze nie przestałam wierzyć?
|
|
 |
Ale teraz kiedy wiem, wokół czego kręci się to moje ''wszystko'' robi się coraz mniej bezpiecznie. Kiedy wiem, co należy zniszczyć by usunąć stąd całą mnie, jest mi do tego coraz bliżej. Coraz bardziej chwilami mam ochotę to zniszczyć i zdaję sobie sprawę, że kiedyś w przyszłości będę musiała to zrobić, bo tak robią wszyscy. A chciałabym mieć chociaż pewność, że to wszystko jakoś dobrze się skończy. Że nie będę musiała zapomnieć o niczym i nic nie będzie boleć. Lecz przecież to nie jest możliwe. Na pewno ból dopadnie mnie w końcu jeśli nie na jednym, to na kolejnym zakręcie. I umrę na wszystko co dotąd mnie bawiło, bo niczego nie będzie.
|
|
 |
Próbuję kochać siebie coraz bardziej, z każdym dniem. Daję sobie samej fory, nie krytykuję, nie niszczę. W życiu usunęłam wszystkie niepotrzebne kwestie, pozostawiłam tylko te najważniejsze. Staram się być coraz lepsza z każdym dniem. Nie zawieść. Nie mogę zawieść. Muszę być.
|
|
 |
Czasami coś po prostu pęka. Bez żadnego powodu, nie ma zdrady, nie ma wielkiej kłótni czy rozczarowań. Z dnia na dzień zaczynacie się od siebie oddalać i nic z tym nie możecie zrobić. Próbujecie, ale jesteście już za daleko, by chwycić swoje dłonie. Nie umiecie nawet powiedzieć czy Wam przykro, bo ten koniec przyszedł tak naturalnie jak zmiana pory roku.
|
|
 |
jeszcze Ci pokaże co straciłeś.
|
|
 |
|
zapijemy smutek, on i tak wróci z jutrem.
|
|
|
|