 |
tak to już jest. czasem mam jakiegoś pecha. im bardziej tego chce tym szybciej mi to ucieka. czasem nie łatwo jest się podnieść. znasz to ?
|
|
 |
jest źle, zajebiście trudno, cholernie ciężko.
|
|
 |
Znów mam wszystko poplątane, patrzę na życie przez zamknięte oczy, chcąc nie chcąc co godzinę słyszę Twój głos. Ze świadomością, że to nigdy się nie spełni pragnę mieć Cię przy sobie w każdej minucie, chyba odejdę, tak, czas odejść.
|
|
 |
Oczekujesz na coś, a to nie nadchodzi, nie pojawia się, żadnego znaku, minimalnej nadziei, nic, pustka. Boli, nie?
|
|
 |
Zamykam oczy i wyobrażam sobie, że znikam, opuszczam ten świat. Nie ma mnie. Nie ma mojej chorej miłości do Niego, nie ma niczego.
|
|
 |
Zanim powiemy sobie o trzy słowa za dużo obejmij mnie swoimi ramionami, mocno, tak bardzo, że nie będę w stanie przez najbliższe dni wytępić Twoich perfum. Proszę, przytul mnie, nie obiecuj wiele, tylko złap mnie za dłonie, nie patrz mi w oczy, to zbyt bardzo uzależnia. To absurdalne w jakim stanie teraz jestem, co jestem w stanie zrobić i o czym myślę, gdy Ty nie jesteś przy mnie
|
|
 |
zawadiacko kręci głową, przeszywa mnie spojrzeniem, dotyka słowami, taki mój, osobisty facet.
|
|
 |
Przy Nim jest tak, wiesz, że gdy zamykam oczy jestem w stanie przejść najtrudniejszą drogę.
|
|
 |
Przyspieszam, myśląc, że to sposób na rozwiązanie problemów, uciekam, łudząc się, że zdążę i uniknę bólu, i w pewien sposób też odpowiedzialności, za czyny, zachowanie, za to, co robię sobie, jak bardzo niszczę sobie życie, nie to nie On, to ja, pozwalam na to wszystko, On jest tylko realizatorem, gdyby nie moje "tak" do niczego by nigdy nie doszło.. co się ze mną dzieje?
|
|
|
|