 |
W związku najgorsza jest świadomość, że kiedyś któreś z nas będzie musiało odejść na zawsze. I nieważne, czy to będę ja, czy Ty. Nieważne, czy to będzie teraz, w tak młodym wieku, czy w podeszłym, lub starszym. Nie obchodzi mnie to, ponieważ wiem, że nie da się oddychać bez tlenu, a to Ty jesteś moim tlenem. I chyba wolałabym umrzeć pierwsza, niż widzieć świat tak pustym, bez Ciebie. Niż budząc się co dnia, już bez widoku Twoich oczu, dotyku dłoni, niż już nigdy nie poczuć, jak mnie przytulasz. Życie bez Ciebie nie byłoby życiem. Byłoby niczym. Pustką. Nie potrafiłabym znieść tego bólu w swojej duszy. Jednak najlepsza śmierć byłaby tą we dwoje. Bo żadne z nas nie chce żyć bez tej drugiej osoby. A wtedy moglibyśmy razem wstąpić w życie wieczne, niż latami czekać na pojednanie u góry.
|
|
 |
Wiosna. Świat "budzi się" do życia. A mój świat coraz bardziej umiera.
|
|
 |
Nie no z dnia na dzień coraz gorsze informacje. Co jeszcze się kurwa zjebie ? !
|
|
 |
Chwilami mam wrażenie, że moja naiwność osiągnęła już granicę możliwości. Jednak ciągle życie "zaskakuję mnie" i pokazuje mi, że to nieprawda, że chyba jestem głupia jeśli w to wierzę. Mój problem polega na tym, że często niosę pomoc innym sama nie potrafiąc nic zrobić ze swoim życiem i swoimi problemami. A jeśli już się za coś zabiorę to wszystko spieprzę. Nie wiem czy jest to jakaś próba? Próba mojej wiary i cierpliwości? Nie wiem . Nie potrafię tego ogarnąć. Jak się zaczyna sypać to wszystko. Najchętniej wyjechałabym gdzieś daleko, gdzieś gdzie nikt mnie nie zna, zaczynając wszystko od nowa. Może wtedy udałoby mi sie postawić jakiś fundament, na którym mogłabym zacząć budować od nowa moje życie..
|
|
 |
Mężczyzna to mężczyzna. Ale przystojny mężczyzna to zupełnie coś innego...
|
|
 |
Jak widać już się nie znamy.
|
|
 |
Bo przyciesz najważniejsze jest to co masz na sobie,metka i tynk na twarzy są ważniejsze do uczuć i od tego co ma sie w sercu ,prawda?
|
|
 |
Kiedyś myślałam, ze jestem silna, że potrafię być obojętna i traktować innych tak jak oni traktują mnie. Nie myślałam, że jeden człowiek, kilka wspólnych chwil mogą mnie złamać, rozjebać na malutkie kawałeczki, które zaraz po złożeniu znów gubię. Nie pokazuję jak bardzo zmienił mnie czas, ludzie, sekundy, minuty, ON. Najlepsze jest to, że staram się być oparciem dla innych a sama nie radzę sobie z własnym życiem. Gubię się, zapadam w cholerny mrok w którym istnieją tylko ślepe uliczki bez możliwości ucieczki. Ale gdzieś tam w mojej własnej podświadomości i w mięśniu nazywanym sercem, istnieje drobna iskierka nadziei, nadziei na lepsze jutro.
|
|
 |
Teoretycznie nie można być zazdrosnym o kogoś z kim się już nie jest, no właśnie - teoretycznie.
|
|
|
|