 |
wznosimy szklanki do góry, ich nie obronią tanki z tektury, pierdolić wyścig po fanki i bzdury, schowaj gun do kabury, niech się gonią po kanałach szczury, który skurwiel tak jak ja w sedno trafia?
|
|
 |
ja wchodzę bezszelestnie, popatrz w oczy mi, a powiem ci kim jestem, nade mną nieba bezkres, szary bezsens wokół
|
|
 |
zawsze byłem bezczelny, nie pasuje? cmokaj penis! po chuj się pienisz, faktów nie zmienisz
|
|
 |
chciałabym z całych sił, baw się dobrze, a coś ty kurwa myślał chłopcze?
|
|
 |
zanim zdechniesz kundlu i wyssę z Ciebie duszę dołożę wszelkich starań żebyś cierpiał jak najdłużej
|
|
 |
jestem narkomanem przywiazanym do krzesla z adrenalina, przede mna lezysz Ty w postaci worka z amfetamina
|
|
 |
juz kurwa rzygam Toba i nie wyrabiam finansowo. mam depreche, awantury i chce zyc na nowo
|
|
 |
a wokół ciebie betonowa dżungla, nie wiesz czy za ścianą masz wroga czy kumpla
|
|
 |
po co jeszcze tu jesteś? wiesz przecież, że gówno dla mnie znaczysz
|
|
 |
potrzebowałam Cię. prawdopodobnie tak beznadziejnie, jak kolejnej dziury we łbie
|
|
 |
pierdoliłeś się z nią w myślach, zdrada doskonała
|
|
 |
mówisz sobie 'dam radę, CHUJ Z TYM, co tam' kochasz życie, którym żyjesz żyjesz życiem, które kochasz
|
|
|
|