 |
Fajnie, że chociaż Ty jesteś szczęśliwy, bo ja tu kurwa umieram.
|
|
 |
Są pożegnania na które nigdy nie będziesz gotowy, są słowa, które zawsze będą wywoływać łzy i są osoby, których widok wywołuje doszczętnie niszczącą cię lawinę wspomnień.
|
|
 |
Nie masz odwagi i jesteś zbyt dumna by przyznac się, że zwyczajnie sobie z tym nie radzisz.
|
|
 |
Niczego mi nie obiecywał. ale wydawało mi się, że słowa 'kocham Cię', do czegoś zobowiązują.
|
|
 |
Nazywasz go szczęściem. chociaż to on przynosi Ci najwięcej bólu.
|
|
 |
Teraz milczysz. Znowu odezwiesz się jak ułożę sobie życie.
|
|
 |
Jedno miejsce, wiele wspomnień.
|
|
 |
I to uczucie, w którym wiesz, że już nic nie da się zrobić.
|
|
 |
Dopiero kiedy zapragniesz wracać, zaczynasz rozumieć jak daleko odszedłeś.
|
|
 |
Bo jeśli się nie starasz to znaczy, że nie chcesz.
|
|
 |
I znów nie jest tak, jak być powinno.
|
|
 |
|
13. 09. 2010 r - po godzinie piętnastej skończyłam żyć. coś we mnie pękło. wokół mnie prysło czyjeś życie. nie zdawałam sobie sprawy ze słów usłyszanych przez słuchawkę telefonu. łzy spływając na moją białą koszulkę spowodowały dziwny lęk. chciałam biegnąć przed siebie lecz nie potrafiłam. stałam w miejscu wryta w jeden punkt. krzyczałam głośno by zagłuszyć bicie mięśnia. upadając na podłogę przestałam go kochać. odchodząc nie wybełkotał ani słowa to było bez znaczenia przecież już nie żył. kładąc się spać uśmiechnęłam się, kolejne dni spędziłam tak jakby nic się nie stało. ludzie mnie pocieszali. udawałam, że nie wiem dlaczego. nie wierzyli, że zdołałam się pogodzić z ostatnią sytuacją, mocnym uderzeniem głazu. dopiero po dwóch latach dotarł do mojej duszy pustostan, widzę cztery ściany, zero ludzi, brak przyjaciół, kilka rozbitych lustr, podkrążone oczy, nienawiść do lekarzy i własnej osoby, czuję tęsknotę. zawiniłam, nie naprawię już nic. widzisz datę? jest za późno.
|
|
|
|