|
wiem ... udaję , że mam wyjebane ale to tylko po to by nikt nie wiedział ile jeszcze dla mnie znaczysz ...
|
|
|
kochałam patrzeć jak się uśmiechałeś gdy coś głupiego powiedziałam tego jak mówiłeś ''zostaw moje włoski'' kiedy się nimi bawiłam , zmienianie się twoich tęczówek w zależności od pogody , brakuję mi twojego zapachu , tego jak mówiłeś , że jesteś brzydki chociaż tak w rzeczywistości nie było .Tęsknie za tobą jak za nikim przedtem ... przepraszam .
|
|
|
''Jeśli kochasz nie odpuszczaj ! ''
|
|
|
Wiesz, że cię kocham, naprawdę
Ale nie mogę dłużej o ciebie walczyć
I może kiedyś jeszcze będziemy razem
W innym życiu
|
|
|
Każdy Z Nas Ma Swój świat Każdy Żyje W Nim Od Lat
jeśli Nie Spełnią Się Moje Sny,uśmiechne Się Choćby Przez Łzy
Muszę Kłamac By Zachowac Twarz, Musze Klamac Taka Chca Mnie Znac...
Kazdy Deszcz Kazda Noc Nagi Ksiezyc Jego Czuly Wzrok...
A moje sumienie będzie cicho szeptało: Zostań! ...
|
|
|
Mijamy się nie widząc wzajem
Czego innego wypatrując w dali
Lecz kiedy blisko siebie przechodzimy
To słychać jak serce drugiemu wali
|
|
|
zagościł w moim sercu smutek,
w oczach mam nasz ostatni pocałunek,
tęsknie za tymi pięknymi chwilami,
zgasła nadzieja, zalana łzami
|
|
|
deka dziecinny To już koniec.
I tylko ich spojrzenia jeszcze czasem się skrzyżują.
I tylko ona jeszcze raz spojrzy na niego tym wzrokiem pełnym bólu,
A on odwróci glowę, by nie patrzeć.
Tylko ona jeszcze raz zapłacze nad jego odejściem,
A on będzie żałowal, że już nie są razem...
|
|
|
Bo jesteś kimś bez kogo nie mogę żyć
Bo jesteś kimś bez kogo nie mogę śnić
Bo jesteś jak dragi od których się uzależniłam
Bo przecież ja kiedyś całkiem inna byłam
Teraz jak na głodzie szukam twej bliskości
Jak brak narkotyku twój brak też mnie złości
Jestem narkomanką, potrzebuję grzania...
Kilka gramów choćby Twojego kochania....
Chcę żebyś był dealerem
zawsze
Z konkretnym tematem
Chcę żebyś był
zawsze
całym moim światem
tak jak ćpun nauczony przed detoksem uciekać
tak ja nauczona na miłość twą czekać.....
|
|
|
Nienawidzę Cię za to, że pojawiłeś się w moim życiu i wywróciłeś wszystko do góry nogami...
Nienawidzę Cię za to, że patrzyłeś się w moją stronę, ale nie na mnie...
Nienawidzę Cię za to, że uśmiechałeś się do mnie, ale myślałeś o niej...
Nienawidzę Cię za to, że jesteś tak pewny siebie, a mnie wciąż dręczy głupia nieśmiałość...
Nienawidzę Cię, kiedy mówisz: "Żadna mi się nie oprze",a ja w duszy wiem, że jak zwykle masz rację...
Nienawidzę Cię za to, że żyjesz sobie w beztrosce, podczas gdy ja umieram...
Nienawidzę Cię za to, że wciąż, nieustannie muszę Cię kochać...
... tą znienawidzoną miłością...
|
|
|
a może jednak przebaczysz
może nie zmienisz się będziesz
może nie spojrzysz inaczej
nie znienawidzisz mnie
nie odejdziesz
i może zdołasz zrozumieć
czemu tak postąpiłam
bo zakochując się w tobie
siebie powoli zabiłam
a może jednak się mylę
może ty kochasz mnie trochę
mnie moją dusze i serce
a nie cielesną powłokę
i nie porzucisz nie zniszczysz
nie dasz mi skonać samotnie
może twa miłość tak silna
może powrócisz znów do mnie
a może chociaż z litości
bo serce masz takie dobre
mną nie pogardzisz kochany
nie zechcesz o mnie zapomnieć
możesz mnie nawet obrażać
przeklinać kopać tratować
lecz tego że cię pokochałam
nigdy nie będę żałować
ale gdy jednak nie zdołasz
zrozumieć mnie i przebaczyć
nie będziesz chciał już rozmawiać
ani mnie nigdy zobaczyć
ja dalej będę cię kochać
dalej miłować cię skrycie
mimo że mnie już nie będzie
bo stracę wraz z tobą swe życie
|
|
|
Kolejna desperacka próba
ratowania ,,miłości" ,
kolejny rozpaczliwy wysiłek
budowania przyszłości...
On Cię bije,
a Ty z pokorą
nadstawiasz drugi policzek...
Nie chcesz by odszedł,
boisz się walczyć,
boisz się krzyczeć...
Pijany Cię gwałci
popłaczesz, wybaczysz,
bo pewnie jutro przyniesie Ci kwiaty
i tkwisz tak przy nim
choć już go nie kochasz,
choć nie jest piękny ani bogaty...
Jesteś dla niego ,,wszystkim" :
naczyniem na spermę,
kucharką, sprzątaczką,
pokornie usuwasz się w kąt
choć wiesz, że nocą i Twe dzieci płaczą...
I słyszysz głosy
,,kobieto uciekaj !
Nie tkwij w związku, w którym nie ma miłości !"
Lecz Ty nie umiesz,
nie masz dokąd pójść z dziećmi,
bezsilna boisz się
samotności...
Nie jesteś sama!
Takich jak Ty bezbronnych
napewno jest tysiace,
znoszące w pokorze ból,
przed pięścią małżonka drżące...
Kobieto uciekaj...
Słyszysz?...
Nocą Twoje dzieci płaczą ...
Zabierz je,
wyrwij z bagna
zanim i one
ludzką godność
stracą....
|
|
|
|