 |
te wszystkie rozstania nie musiały kończyć się bezsennością, otulaniem kołdrą, gdy drżało całe ciało i przygryzaniem wargi, by milczeć, nie krzyczeć z bólu. nieporozumienia nie musiały oznaczać zerwanych znajomości. nie powinny popłynąć łzy w tak wielu momentach, kiedy wystarczyło odwrócić się, nie dyskutować. ścieraliśmy sobie serca, upadając. zapominaliśmy, że potknięcie nie musi mieć następstwa w upadku. / definicjamilosci
|
|
 |
upiliśmy się i tak ciężko nam jest dostrzec to, że nie jesteś mną.
|
|
 |
brak tchu uświadamia, ile jeszcze oddechu nas ominie.
|
|
 |
Świat się zmienia, gdy znajdujesz kogoś, kogo możesz pokochać, prawda?
|
|
 |
Wtedy jednak nic nie rozumiałem. Nie rozumiałem, że mogę skrzywdzić kogoś tak straszliwie, że osoba ta już nigdy nie dojdzie do siebie. Że można, po prostu żyjąc, zranić inną istotę tak bardzo, że rana ta już nigdy się nie zagoi.
|
|
 |
najgorsze jest to gdy zaczynasz wszystko od nowa, by znów popełnić te same błędy.
|
|
 |
zabiła go ulica, rodzice się nim nie interesowali, robił co chciał, pomyślicie teraz: ten to miał dobrze, starzy się go nie czepiali, robił co chciał, kiedy chciał i jak chciał. jednak brakowało mu miłości i kogoś, kto by go docenił. wciągnął się w narkotyki, zaczynał dzień od blantów, kończył na kreskach. siedział drugi rok w pierwszej klasie gimnazjum, chodził na przerwach na papierosa, wciągał w nałóg małolatów. na palarni w czasie przerwy poznał dziewczynę, może młodsza od niego, trochę niższa, w każdym bądź razie - piękna. spytała się go o ognia. od tego momentu jego życie obróciło się o 360 stopni, zakochał się, ona najwyraźniej też. wyciągnęła go z bagna, rzucił dla niej kumpli, narkotyki i melanże. cierpiał, gdy nie miał jej przy sobie. po pół roku oznajmiła, że nigdy go nie kochała, zostawiła go samego, z ogromną dziurą w sercu. co się z nim teraz dzieje? nie wiem, ale mimo wszystko czuję, że cierpi, bardzo.
|
|
 |
wierzyłam, że dajesz mi szczęście. ale Ty już wtedy wiedziałeś, że mnie zabijasz. i cieszyłeś się, że kiedyś nie będziesz umierał sam.
|
|
 |
rzeczywistość jest bańką mydlaną. gdy mocniej odetchnę , wszystko zniknie. prawdziwą zmorą jest brudna, pokrwawiona strzykawka. to co po nas zostaje. i jakiś żal w sercach najbliższych. po wielkiej pustce jaką stworzyliśmy.
|
|
 |
Ludzie ranią, kurwa, zawsze ranili.. I choćby wszystko miało się pozmieniać, to jest stałe, nie do zniszczenia.
|
|
 |
Rozbierałam Cię myślami setki razy, więc nie musisz się wstydzić.
|
|
 |
Była ucieleśnieniem moich marzeń. Dzięki niej stałem się tym, kim jestem, a trzymanie jej w ramionach wydawało się bardziej naturalne niż bicie serca.
|
|
|
|