 |
Siedząc na parapecie bawiła się końcami włosów wyobrażając sobie ze znów jest mała dziewczynka , do której uśmiecha się słonce a księżyc śpiewa kołysankę
|
|
 |
A za oknem znów po prostu smutny świat.
|
|
 |
a jeśli kiedyś zobaczysz jakiegoś wariata siedzącego na ławce i bazgrzącego coś na kartce, nie bój się podejść i powiedzieć cześć- może to będę ja..
|
|
 |
najgorsze, są chwilę, gdy przestajesz być silny. kiedy rozumiesz, że nie masz szans zwyciężyć, chociaż do tej pory byłeś przekonany, że Ci się uda. gdy siedząc na parapecie, z papierosem w ręku, patrząc na krople deszczu delikatnie uderzające w okno, zdajesz sobie sprawę, że nie masz nic. gdy każda piosenka przypomina, Ci o tym, że do niczego nie dążysz. najgorsze, są chwilę, kiedy wolisz, umrzeć, niż żyć.
|
|
 |
- Robię sałatkę szczęśliwego życia... Pomożesz? - Jasne. - Ok to czytaj przepis... - Szczypta przyjaźni, pół miski szczęścia, łyżeczkę atrakcyjności, odrobinę zdrowia, i ile chcesz miłości. - mam nadzieje że sie uda.. W tej chwili dziewczyna przypadkowo pchneła miskę na ziem. - Widzisz nigdy się nie udaje.
|
|
 |
Usiadłam i płakałam. I to nie jest wstęp do kolejnej książki. Ja płakałam po prostu, nie na cele autora. Uświadomiłam sobie, że jestem tak bezgranicznie głupia, że sam fakt mojego istnienia już jest zaskakujący . Gdy miałam szansę, to jej nie wykorzystałam. Teraz, gdy tak bardzo go potrzebuję jest już za późno. I bzdury mówią ci, którzy twierdzą, że na nic nigdy nie jest za późno, bo ja wiem, że tak właśnie jest. I nie wrócą tego żadne czcze słowa. Cholernie przykra sprawa. Usiadłam i płakałam. Może nie tyle nad sobą, ile z własnej bezsilności. Bo to chyba właśnie bezsilność niszczy resztki nadziei. Zostaje pustka, której już nie da się zapełnić. Już nie.
|
|
 |
nie pobudza nawet kawa , kropla deszczu - to hałas .
|
|
 |
im bardziej szukasz ideału , tym częściej wieczory spędzasz samotnie ..
|
|
 |
Wpatrywałam się przez chwilę zrezygnowana w ścianę deszczu za szybą i uroniłam kilka łez, ale tylko kilka. Resztę planowałam zachować na wieczór, jako gwałtowny akompaniament do rozmyślań o jutrzejszym dniu
|
|
 |
Odwracam się i odchodzę. Można mnie zrazić ignorancją, brakiem uwagi, atencji. W niepowodzeniach zamykam się i trudno mnie potem otworzyć, dotrzeć do mnie. Bywa, że wychodzę z domu, gdzieś uciekam, chcę być goniona i przepraszana.
|
|
 |
płakałam tak głośno, że musiałam wkładać sobie rece do ust zeby nie było słychać. praktycznie telepało mną. przepływało przeze mnie takie uczucie upokożenia, że aż trudno to sobie wyobraźić. czułam się jakby ktoś wyrwał mi dusze i wyprał ją w gównie. cały czas łkałam, ale teraz chcę o tym zapomnieć. nienawidze tych ludzi
|
|
 |
odgrywanie roli wspaniałomyślnego nadaje się w sam raz dla tych,którzy boją się przyjąć na siebie odpowiedzialność za własne życie.o ileż prościej jest wierzyć w swoja szlachetność,niż stawić czoło innym i walczyć o swoje prawa.o ileż wygodniej jest wysłuchać obelgi i nie obrazić się,zamiast zdobyć się na odwagę i rzucić do walki z silniejszym przeciwnikiem.można zawsze udać,że rzucony w nas kamień chybił celu.i tylko nocą-gdy zostajemy sami ze sobą,a nasi bliscy smacznie śpią-tylko nocą możemy w ciszy zapłakać nad własnym tchórzostwem.
|
|
|
|