  |
Jah, wiem, że zawsze tak o wiele proszę, ale na prawdę, zależy mi, na prawdę.
|
|
  |
niczego już nie jestem pewna.
|
|
 |
nie pozostawił wolnej przestrzeni między naszymi ciałami, równocześnie blokując także moje plecy powierzchnią materaca. wbijając się ostatni raz mocno w moje usta swoimi, zakończył pocałunek. musnął jeszcze wargami mój policzek, brodę i szyję, po czym poważnie spojrzał mi w oczy. - ja Cię dzisiaj nie puszę. słyszysz? nie ma możliwości. o której to tam miałaś wrócić ode mnie? dziesiątej? po dziewiątej rano wrócisz, oznajmiając, że jesteś przed czasem. - nachylił się i musnął moje wargi, by chwilę później znów rozsunąć je językiem. pokręcił głową. - nie... naprawdę Cię nie puszczę.
|
|
  |
`robienie sobie nadziei to masochizm`
|
|
  |
miłość to dziwna choroba, dodaje sił, lecz czasami potrafi zrównać człowieka z ziemią.
|
|
  |
cieszę się, że tego nie czytasz, bo pewnie za dużo byś się o mnie dowiedział.
|
|
  |
nikt nie mówił, że będzie łatwo, no ale proszę was, to już przesada.
|
|
  |
chyba jesteś ślepy, jeśli nie widzisz co czuję do Ciebie.
|
|
  |
i na chuj mi to wszystko?
|
|
 |
znam to uczucie. niczego w gruncie rzeczy to nie zmienia, bo euforia i podskakujący poziom endorfin na jego obecność jest równie nieziemski i niespodziewany. różnica polega na tym, że teraz wiem również jak to jest go z wielkim trzaskiem serca tracić.
|
|
|
|