 |
ich zdziwienie, kiedy piszą do mnie jak gdyby nigdy nic witając się z dwukropkiem i gwiazdką, na co ja odpowiadam pytaniem o to kim są. oczywiście, w odpowiedzi wykrzywiona minka, i koniec konwersacji. dopiero pytając kumpeli o numer cieszę się jedynie, że jednak nie miałam zapisanych w kontaktach tak bezwartościowych osób.
|
|
 |
a wieku 15 lat będziesz pieprzyć sie z 40-letnim kolesiem, który mógłby być Twoim ojcem, dziwko!
|
|
 |
świadomość tego, że mając Go przy boku już przez setki dni - teraz Go tracę. tracę Jego namacalną postać, czasem będzie dostępny przez kabel, a Jego głos co wieczór rozniesie się jedynie w słuchawce telefonu, i tyle. zniknie pewność, że następnego południa już Go zobaczę, przytulę, moje wargi musną Jego. chciałam zatrzymać Go przy sobie, jednak wiedziałam, że już postanowił. - wrócę. - szeptał w moje włosy, po czym na pożegnanie pocałował mnie w czoło i ruszył do bramek ściskając w ręku bilet na samolot. a mi? samoistnie zaciskało się serce, kiedy obserwowałam, jak idzie ku przyszłości, beze mnie u boku. jak Jego kroki zmierzają w przeciwną stronę do moich.
|
|
 |
wyciągałam Go z imprezy całego zlanego chwiejącego się na boki, dzwoniłam po taksówkę i kładłam Go w swoim łóżku pilnując póki nie zasnął, a następnie zajmując kanapę w salonie. robiłam Mu rano mocną czarną kawę opowiadając miniony dzień jednocześnie nie przepuszczając przez gardło żalu, jaki miałam o Jego zachowanie. wymyślałam Mu wymówki dla rodziców - że został u mnie na noc, bo ogarnialiśmy jakieś filmy, czy zwyczajnie się zasiedział. zawsze przyjmowałam Go z otwartymi ramionami, tak aby miał pewność, że bezwarunkowo może na mnie liczyć. ja, ta egoistka, która nie widzi nic poza czubkiem swojego nosa, w Jego mniemaniu.
|
|
 |
a książę na białym koniu? niech odda konia i spierdala - chcę Ciebie.
|
|
 |
nie miał przypału, przecież dał mu tylko kilka razy w pysk, za to, że nazwał ją 'dziwką'. wiedział, że dobrze zrobił, nie żałował. chciał jej udowodnić, że nie jest byle kim. złamał mu nos, a po kilku tygodniach przyszło powiadomienie z sądu. tamten miał kasiastego ojca i wszystko co chciał. on musiał na wszystko sam zapracować, nie miał nic, prócz ojca pijaka i matki pracującej na trzy etaty z czwórką dzieci na głowie. chciał zaistnieć, poznać nowych ludzi. a ona po prostu go pokochała. za to jaki był, a nie ile miał w portfelu.już był kimś więcej niż 'śmieciem'.
|
|
 |
nigdy mnie nie przytulisz. nie pocałujesz. nie powiesz, że kochasz bez opamiętania. nie będziesz bił sie ze mną, tak jak w tym filmie. przecież mi nikt nie powiem 'kocham Cie', oprócz mamy oczywiście
|
|
 |
nie chcę, by ten ból zniknął.
to ostatnia rzecz jaka mi po Tobie została.
|
|
 |
-pytasz, czy nie chciałabym ostatni raz pocałować Twoich namiętnych ust? czy nie chciałabym powiedzieć Ci ostatni raz żegnaj i mocna przytulić? daj spokój!........ oczywiście że bym chciała!
|
|
 |
i wchodzę w strefę kolejnych sześćdziesięciu sekund bez Ciebie. bez oddechu.
|
|
 |
- a jeśli któregoś zimowego poranka wzejdzie słońce? ocieplające wszystko i rażące w oczy, niczym to letnie? - zagadnęłam rysując kamykiem po chodniku. - to tak jak my, prawda? - dodałam nie czekając na odpowiedź. spojrzał na mnie z wyrzutem, a następnie opierając się na ręce usiadł na nierówno ułożonej kostce. - ja i Ty. - poprawił mnie mimowolnie. zgarnęłam włosy z twarzy. - nie... nie poprawiaj mnie. ja wiem. ale my, chodziło mi o nas. to nierealne, tak? - wychrypiałam drżącym głosem. i choć do ostatniej sekundy serce zaciskało się z nadzieją, On przytaknął jedynie kiwnięciem głowy.
|
|
 |
zawróćmy, przecież zostawiliśmy tam szczęście.
|
|
|
|