 |
|
Łuski spadają z oczu, stoję w rozkroku
Wśród niezwykłych ludzi i zwykłych idiotów
|
|
 |
|
Smak porażki, brak nadziei i ten żal w oku
Właśnie wtedy Bóg mi nadał kierunek
Gdy wszystko strzelił chuj i chcesz skakać
Lepiej spadaj w górę
|
|
 |
|
Jeśli jesteś zdolny do tego, by zabić się
To jesteś zdolny do wszystkiego
Odwagi, postawisz się im
Nie masz nic do stracenia, do zdobycia wszystko
|
|
 |
|
Przypierdolę tak, że zobaczysz gwiazdy
Spadam w górę
|
|
 |
|
Myślisz, że nie wiem, że to jest bezsens, ziomuś?
|
|
 |
|
Nie biorę poważnie słów: „Tak już jest”.
Mówią, żebym się pogodził, a ja mówię: „W chuj nie”.
|
|
 |
|
Ty nie porównuj się do mnie ani na odwrót, to bez sensu.
Każdy indywidualny, życie jest bez precedensu.
|
|
 |
|
Gdzie jest twoje państwo? Jestem swoim państwem.
Gdzie jest twoje miasto? Jestem swoim miastem.
Gdzie jest twój król? Jestem swoim królem.
Ty jesteś sam jak palec środkowy ponad tłumem.
|
|
 |
|
Wszyscy wczuci w swoje, pandemia półgłówków.
Jaka logika? Każdy woli mieć ciasną lecz własną.
|
|
 |
|
Daj mi coś do roboty, muszę czymś zająć serce.
Nie tylko ręce, pokaż mi cel, gdzie jest mój sens, ej?
|
|
 |
|
Uwierz, wytrzymaj,
umiesz zatrzymać rezygnację
i zrezygnować z niej, zamiast rezygnować z nas.
|
|
 |
|
Nie zniosę tylko kropli pustki w oku Twoim.
|
|
|
|