|
nie mówisz mi już tak często, że tęsknisz - z resztą, od niedawna, nic do mnie nie mówisz. nie płaczesz mi już w rękaw, tak jak jeszcze kilkadziesiąt miesięcy wcześniej. nie kłócisz się już ze mną tak jak kiedyś, teraz Twoje argumenty są dojrzalsze. nie ranisz mnie już tak, jak kiedyś - teraz potrafisz to robić mocniej. doroślejesz,Mała. poznajesz życie, obierasz własny kierunek, a przede wszystkim - masz własne zdanie,bo tego Cię uczyłam. szkoda, że to właśnie ono Nas teraz poróżniło - ale wiem, że mimo tego, że jest jak jest, nadal masz świadomość, że jestem tą osobą, tą jedyną osobą na świecie, do której zawsze możesz zwórcić się o pomoc, nawet wtedy, gdy będzie między Nami źle - bo kiedyś obiecałam Ci, że będę Cię chronić zawsze, i nigdy nie zmienię tego zdania - bo jesteś częścią mnie, tą najważniejszą, i największą - bo mnie bez Ciebie nie ma.. || kissmyshoes
|
|
|
tak, mam mnóstwo pewności siebie. wiem, że gdy wchodzę na parkiet, to przyćmiewam połowę lasek na nim. wiem, że gdy idę ulicą, to goście się za mną oglądają. wiem, że mam figurę, której większość mi zazdrości. wiem, że z chęcią zajebałabyś mnie za mój zgrabny tyłek. wiem, że mam przyjaciół, których mi zazdroszczą. wiem, że jestem bystra, i ładna, a to wkurwia Cię najbardziej - bo widzisz, długo sobie na to wszystko pracowałam, i dlatego jestem tego pewna, i wiem, że straaasznie Cię wkurwiam, bo to przecież takie dziwne - że to co ładne, może być też inteligentne. a to Ci psikus. || kissmyshoes
|
|
|
jestem przy Nich, tak jak Oni są przy mnie. pójdę za Nimi w każdy, nawet największy ogień. zawsze będę ich chronić, na tyle ile tylko będe w stanie. ich zdanie - będzie moim zdaniem. nie opuszczę ich na krok, gdy będą dążyć do upragnionego celu. uczę ich życia, tak jak Oni uczą, mnie. jesteśmy ze sobą zawsze - bez względu na fakty, i plotki zawistnych ludzi. jesteśmy przyjaciółmi, na dobre i na złe - i to jest pięknie - że masz w życiu ludzi, za którymi gotów jestes iść w najgorsze bagno, bo nie liczy się nic, oprócz ich uśmiechu, gdy są świadomi , że zawsze będziesz przy Nich. || kissmyshoes
|
|
|
pamiętam, jak zastanawialiśmy się jak kiedyś będą wyglądać Nasze pogrzeby, i ile przyjdzie na nie osób. powiedział mi wtedy, że gdyby umarł, pierwszy, to moim zadaniem jest puszczenie na Jego pogrzebie "nowin", paktofoniki. mówił też, że wszyscy mają być ujarani, i uśmiechnęci, i ,że nie życzy sobie płaczu. śmiałam się, słuchając, jak zafascynowany opowiada o tym, że stypa, ma być najlepsze bibą roku - nie mając pojęcia o tym, że za kilka miesięcy faktycznie będę słuchać utworu paktofoniki, stojąc nad Jego grobem, i próbując powstrzymać łzy - bo przecież tego sobie życzył..|| kissmyshoes
|
|
|
a gdy zobaczyłam Cię, jak wchodzisz do baru, serce zaczęło walić mi coraz mocniej. i nie było w tym żadnego pozytywnego uczucia - żadnej radości, żadnej nutki tęsknoty - był tylko żal, nienawiść, i obrzydzenie. gdy podchodziłeś do baru, automatycznie się odsunęłam, na bezpieczną odległość. widziałam tylko wzrok kumpla z pracy, który mówił: "Tylko słowo,Żaklina". patrzyłam na Ciebie - chyba nawet coś mówiłeś - a ja powtarzałam sobie w głowie wers piosenki, która leciała - wszystko, byle tylko Cię nie słuchać. w końcu, jedyną rzeczą na jaką było mnie stać w tym momencie było słowo:"wyjdź", a następnie wciśnięcie przycisku wzywającego ochronę, bo wiedziałam, że i tak mnie nie posłuchasz. rzuciłeś się w kierunku baru, wyciągając do mnie rękę, a ja stałam jak wryta - błagając tylko o to, byś jak najszybciej zniknął z moich oczu, i z mojego życia. || kissmyshoes
|
|
|
zawodziliśmy się na sobie milion razy - Ty na mnie, gdy po raz kolejny patrzyłeś w moje przećpane oczy - ja, na Tobie, gdy setny już raz widziałam jak zataczasz się, najebany do nieptrzytomności. daliśmy sobie tak mnóstwo bólu - ja, gdy krzyczałam Ci prosto w twarz, że nienawidzę Cię za to, że Cię kocham - Ty, gdy waliłeś pięścią w ścianę, i ze łzami w oczach po raz kolejny ode mnie odchodziłeś. i może lepiej, że to wszystko się skończyło, i , że jest jak jest - bo nie mam ochoty już Cię znać, i patrzeć na Ciebie. nie mam siły na to, by znowu walczyć z Twoimi kłamstwami, i pełnym skurwysyństwa charakterem. i nie mówię, że jestem bez winy - bo znam samą siebie, ale wiem też, że to nie ja przechyliłam szalę, która rozsypała to wszystko, co staraliśmy się poskładać i z ręką na sercu, odpowiadam Ci, że to tylko i wyłącznie Twoja wina, Panie - rzekomo - doskonały. || kissmyshoes
|
|
|
przyznaj się, sam przed sobą - dlaczego chcesz za każdym razem wracać? bo żadna inna, nie dała Ci takich cudownych wspomnień. żadna inna, nie szła za Tobą w ogień. żadna inna, nie była z Tobą na dobre i złe. żadna inna, nie biła się o Ciebie. żadna inna, tak cudownie nie mówiła, że kocha. żadna inna, nie paliła z Tobą skrętów na dachu bloku. żadna inna, nie biegała z Tobą w deszczu. żadna inna, tak cudownie nie wyglądała w Twojej bluzie. żadna inna, nie była tak mocno wpierdolona w Twoje serce. żadna inna, nie była mną. || kissmyshoes
|
|
|
nie mogę obiecać Ci tego, że nigdy już nie dojebię do pieca jak kiedyś, i nie wrócę do ćpania. nie moge obiecać Ci, że nie upiję się do nieprzytomności, przy większym problemie. nie mogę obiecać Ci, że nie odejdę, bo przecież mam do tego prawo. nie mogę obiecać Ci, że nigdy już nikomu nie wyjebię, bo wiesz,że często lubię do tego wracac. nie moge obiecać Ci, że będę zawsze taka jaka jestem teraz, bo lubię się zmieniać. nie mogę obieciać Ci niczego, bo żadnej rzeczy nie mam w życiu na sto porcent.. || kissmyshoes
|
|
|
lubię grube biby w weekendy, ale lubię też spokojny wieczór z ukochaną osobą. kocham rządzić parkietem, i sprawiać, że te wszystkie dziunie są zazdrosne, ale czasem wolę usiąść z boku, i sprawiać by nikt mnie nie zauważał. zazwyczaj jestem miła, ale potrafię też dopierdolić wredną miną i zjechać kogoś z góry na dół, gadką. jestem jak ogień i woda. jestem tak bardzo zróżnicowana, i tak bardzo zagadkowa, i wiem, że to Cię we mnie pociąga najbardziej. || kissmyshoes
|
|
|
tak,byłam przez pewien czas zerem. stoczyłam się na samo dno, najgorsze dno jakie mogłam sobie wyobrazić. całymi tygodniami przesiadywałam zamiast w domu i szkole, to u ludzi, którzy tak bardzo namieszali mi w głowie, i tak bardzo źle na mnie wpływali. doprowadziłam się tym do zapaści, i uzależnienia - ale, jak widać - żyję, i wciąz tu jestem, bo byłam w stanie się podnieść, bo miałam kogoś kto wziął mnie za szmaty, i wyciągnął z tego bagna. miałam kogoś, kto nie miał skrupułów, i bez żadnych zahamowań wypierdalał mi blachę za blachą, bym tylko się ogarnęła. miałam kogoś, kto przy mnie był - miałam najmocniejsze oparcie po słońcem - miałam przyjaciół. || kissmyshoes
|
|
|
nie, nie było mi Jej żal - w żadnym momencie życia. miałam gdzieś Jej łzy, które spowodowane były moim powrotem do domu po trzech dniach melanżu i ostrego śpania. nie obchodziło mnie Jej błaganie, bym w końcu się ogarnęła, i przestała bić. ani trochę nie ruszał mnie Jej szloch, który słyszałam w pokoju obok, gdy dowiedziała się o mojej sprawie w sądzie. nigdy nie będzie mi Jej żal, i nigdy nie będę żałować bólu jaki Jej sprawiłam. i może to kurewskie, i tam bardzo zimne - ale ja też kiedyś przez Nią cierpiałam, tak samo mocno ... || kissmyshoes
|
|
|
|