 |
|
Ta błoga świadomość wolności. wiesz, że nareszcie żyjesz życiem, nie kimś innym. możesz do woli uśmiechać się do każdego napotkanego Ci mężczyzny, bez obaw, że zostanie zrobiona Ci awantura z podejrzeniem o zdradę.
|
|
 |
Uświadamiasz sobie jak bardzo kogoś kochasz, gdy nie umiesz opisać tego przy użyciu słów.
|
|
 |
czasami trzeba upaść, by odrodzić się na nowo.
|
|
 |
Pierdolić tych co w oczy Przyjaciele a za plecami Skurwiele...
|
|
 |
czasami chciałabym nie mieć uczuć. nie czuć tego bólu. spać spokojnie.
|
|
 |
i nie rozumiem słów, którymi mówią do mnie inni. ich pragnień, ich gestów, ich wyrazów twarzy. ich prawdy, ich szczęścia i chyba nawet ich marzeń.
|
|
 |
niebo pękło z trzaskiem. potłuczone kawałki księżyca uderzały z brzękiem w okno
|
|
 |
to tylko życie i pech oparty na nim.
|
|
 |
znów jesteśmy tu, gdzie nigdy nie ma snu. tak wiele celów a tak mało do nich dróg.
|
|
 |
bo człowiek to rzeczownik. a rzeczownikiem rządzą przypadki.
|
|
 |
i wszystko sięga granic nawet styl życia jak mój. wybacz, nie chcę być inna by iść po omacku
|
|
 |
powiedz mi jak powinno być.
|
|
|
|