 |
Stała przed swoim bóstwem. 'Wiesz?' Zaczęła szeptem. 'Czasami tęsknię tak, że czuję, jak moje serce zwalnia bieg, czuję, jak cała drżę, nie mogę złapać oddechu. A wiesz, co jest wtedy najgorsze? Świadomość, że Ty mnie nie przytulisz. Że ja wciąż będę tęsknić.' Ukryła twarz w dłoniach. Odwrócił się do niej plecami. Widziała, jak kuli ramiona. 'Wiem, że tęsknisz, ale co ja mogę? Zostawiłem za sobą rozdział, który Ty napisałaś. Nigdy tego nie chciałem, ale tak jest i już nic tego nie zmieni.' W końcu na nią spojrzał, oczy miał jakieś zmęczone, ściskał dłonie w pięści. 'Byłaś, i wciąż jesteś, moją najpiękniejszą rzeczywistością.' Po tych słowach zagryzł wargi. Tym razem to ona podniosła spuchnięte powieki i spojrzała w oczy, które kochała najbardziej na świecie. 'Pozwoliłeś mi odejść. Nigdy za mną nie poszedłeś. Nigdy nie złapałeś mojej dłoni, gdy odchodziłam.' Szepnęła, zapłakanym tonem. Odwróciła się. Była już kilka kroków przed nim. 'Nie zatrzymuj się.' Szepnęło cicho niebo. /just_love
|
|
 |
i może jestem okrutna, ale cieszy mnie widok łez na twarzach tym idealnych panienek.
|
|
 |
Ogólny rozpierdol w całym sercu
|
|
 |
Jedyne co lubię w świętach, to to, że nie trzeba wtedy chodzić o szkoły...
|
|
 |
I widzisz, nie musisz mi obiecywać gwiazd z nieba, po prostu chce żebyś był przy mnie...
|
|
 |
Jestem pośrodku niczego i właśnie tutaj chcę być..
|
|
 |
Paląc przechodziłam obok osiedla na którym mieszka. Szedł w moją stronę, ze swoją nowa dziewczyną. Zaciągnęłam się porządnie i zakrztusiłam. Zaczełam kaszleć. Gdy przechodzili obok, a tylko rzucił "Eh. dalej nie umiesz palić"
|
|
 |
Kiedyś będę idealną dziewczyną dla Ciebie, ale wtedy Ty już nie będziesz idealnym chłopakiem dla mnie.
|
|
 |
To nie tak, że płacze z braku sił, ja po prostu w taki sposób daje sobie z tym wszystkim rade...
|
|
 |
Nie powiem, ze jesteś skurwielem jak każdy chłopak... nie, Ty zawsze byłeś inny...
|
|
 |
Widzisz daje sobie rade...
|
|
 |
Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie.
|
|
|
|