 |
wybacz, że nie przychodzę na nasze spotkania bez bielizny, nie zdzieram z Ciebie ubrania na przywitanie, a zamiast 'cześć' nie mówię 'bierz mnie'. przepraszam, że nie kręcę przed Tobą tyłkiem i nie smyram Cię po udach w najmniej odpowiednich do tego momentach. wybacz, że nie oddałam Ci się po pięciu minutach naszej rozkwitającej znajomości. z całego serca przepraszam, że nie jestem nią.
|
|
 |
- co tam chowasz ? - uśmiech. wiesz, mam go teraz bardzo mało, muszę oszczędzać. / melodie
|
|
 |
to ty przeniosłeś mnie nad trawą pełną pokrzyw parząc się przy tym samemu. ty dodawałeś mi siły, budząc mnie codziennie słodkim esemesem. ty obroniłeś mnie przed natrętnym chłopakiem, z którym już sama nie dawałam sobie rady. tylko ty przytulałeś mnie i oddawałeś bluzę, gdy było mi zimno, nawet gdy sam miałeś czerwone i zmarznięte policzki od mrozu. ty pokazałeś mi, czym jest prawdziwa miłość. to ty śmiałeś się bez opamiętania, kiedy zaliczyłam świetną glebę na samym środku śliskiej ulicy, podając rękę, bym mogła wstać i całując w czoło, przepraszając za śmiech. tylko ty wylałbyś na mnie teraz wiadro lodowatej wody, żebym w końcu przestała fantazjować i zaczęła naprawiać swoje denne życie, które sam mi zniszczyłeś.
|
|
 |
- czujesz, jak śmierdzi?
- nie. czym?
- stęchlizną.
- a, to moje motylki w brzuchu, przepraszam.
|
|
 |
przechodząc przez pasy zobaczyłam czerwono żółty pojazd, na którym były jakieś cyferki i napis. już trzeci dzień z rzędu widzę ten widok. tak, znowu spierdolił mi autobus.
|
|
 |
jedna jaskółka wiosny nie czyni a na jednym facecie świat się nie kończy.
|
|
 |
najbardziej podoba mi się w tobie to, że mimo mojej nieśmiałości nie poddajesz się, tylko robisz wszystko, bym czuła się przy tobie bezpiecznie.
|
|
 |
powiedz mi czemu do wszystkich przychalstów i lamusów podchodzę bez problemu a do prawdziwych facetów ni mam odwagi zrobić pierwszego kroku?
|
|
 |
mimo, że znamy się tak krótko czuje się przy tobie tak cholernie bezpieczna, że mogłabym spędzać z tobą każdą wolną chwilę.
|
|
 |
nie mogłam zasnąć, bo gdy tylko zamykałam oczy, widziałam twój uśmiech, który otwierał mi je i nie dał o tobie zapomnieć. był tak niesamowicie słodki i zarażający, że mogłabym widzieć go cały czas. to miłe, że gry tylko mnie zobaczysz cieszysz się i uśmiechasz, jak małe dziecko.
|
|
 |
siedzieli na ośnieżonym krawężniku, a ona pedantycznie wycierała jego łzy swoją wełnianą rękawiczką. pierwszy raz widziała płaczącego mężczyznę. jej serce się zatrzymało z niewiedzy co powinna zrobić. jej rozum, zaczął nią targać bo nie potrafiła tak prawdziwie zanosić się szlochem jak on. a przecież była rasową kobietą. chciała podzielić jego cierpienie. jedyne co potrafiła zrobić to klęknąć przed nim i w trzęsącej się dłoni, podać mu chusteczkę. przepełniająca nią pogarda do jego osoby, nie pozwoliła jej na współczucie. nie pozwoliła jej na spoufalające łzy.
|
|
 |
jadąc tramwajem, skrupulatnie rysowałam serca na zamarzniętej szybie, pisząc Twoje imię w każdym z nich. zafascynowana swoją wyobraźnią, pochłonięta wyimaginowanym Tobą, całującego moje spierzchnięte usta, zapomniałam o ludzkim świecie. właśnie wtedy, ktoś usiadł obok mnie. na karku poczułam, tylko ciepły powiew oddechu. nieśmiało, podniosłam głowę. obok siedziałeś Ty. cała zaczerwieniona zaczęłam ścierać końcem rękawa moje malunki na tramwajowej szybie. popatrzyłeś na mnie, kiwając głową. odsunąłeś mnie delikatnie od szyby, chwytając za ramię. moje serce zamieniło się w wirującą pralkę. opuszkiem palca namalowałeś niesforne serce na tej samej szybie, która zdążyła na nowo zaparować. obok napisałeś niechlujnie 'ja Ciebie też'.
|
|
|
|