 |
Wychodzi z domu. Na nogach widnieją wysokie obcasy, prowadzą ją tam, gdzie teoretycznie powinna iść. Poprawia niezbyt długą sukienkę uszytą z delikatności. Idzie, pewna siebie, uśmiechając się do przechodzi. Jej szyja otulona jest szalikiem z nieśmiałości. Uśmiecha się do Ciebie. Ty się zastanawiasz czy ją znasz i rozmyślasz, czemu na Twój widok jej kąciki ust się podnoszą. widzi Twoje zakłopotanie i to, że w myślach się gubisz. Patrzy jeszcze chwilę na Ciebie oczami pełnymi radości, uśmiecha się znowu, tym razem inaczej niż wcześniej, bardziej zagadkowo i odchodzi. Słyszysz już tylko stukot jej obcasów. Tak, lubi Ci mącić w głowie.
|
|
 |
Czasami zacinam się w połowie zdania. brakuje mi słów. literki nie układają się w spójną całość.
|
|
 |
mnóstwo nowych marzeń pojawia się na horyzoncie.
|
|
 |
Milczenie staję się trendy. Milczenie staję się modne. Ja nie umiem milczeć.
|
|
 |
to nie jest śmieszne, to boli.
|
|
 |
a może o czwartej nad ranem sobie o mnie przypomnisz? może zatęsknisz? może o czwartej nad ranem do mnie wrócisz?
|
|
 |
są momenty że 60-kartkowy zeszyt w kratkę rozumie lepiej niż ludzie.
|
|
 |
wchodzisz w duży tłum, znikasz pośród szarych twarzy.
|
|
 |
brakuję mi Twoich sms'ów o 3 w nocy.
|
|
 |
czerwoną szminką ot tak przejadę po moich spierzchniętych ustach.
|
|
 |
[1] Już był wieczór. Ostatnio wieczorem zamiast GDZIEŚ i z KIMŚ wyjść, siedziała w domu. Tak było i teraz. Okryta kołdrom siedziała na łóżku w rękach trzymając książkę od chemii. Usłyszała pukanie, odpowiedziała 'proszę' nawet nie podnosząc wzroku. Do jej uszu dobiegł dźwięk jego głosu, mówiący 'Przepraszam' . Zamknęła powieki. Przed oczami przebiegły jej wspomnienia, z nim, oni, razem. Otwierając oczy, widziała jak stał bezradnie z rękami opuszczonymi wzdłuż ciała, miał na sobie bluzę, która uwielbiała, jej tęczówki powędrowały wyżej, nie uśmiechał się, jak to miał w zwyczaju, jego oczy były zapadnietę, podkrążone, od płaczu? ‘ Nie, chłopaki nie płaczą.
|
|
 |
[2] Naćpał się pewnie. ‘pomyślała. Wzięła głęboki oddech i odpowiedziała 'Wyjdź', jego wargi się rozchyliły chcąc coś powiedzieć. Tak bardzo pragnęła jego ust, wtulić się w tę bluzę i wypłakać. szeptąć do ucha, że kocha, i usłyszeć że on również, że obiecuję że już to się więcej nie powtórzy. Jednak nie dała mu dojść do słowa, krzyczała 'Wynoś się stąd nie chcę Cię widzieć’, a on posłusznie wyszedł, patrząc na nią swoimi oczami, w której widniała pustka. W głębi duszy chciała, by się sprzeciwił, podszedł i pocałował, wzmógł rytm serca, rozpalił zmysł, na nowo sprawił by wszystko było jak dawniej, za czasów pięknej miłości, której nikt nie mógł zniszczyć, a on po prostu wyszedł.
|
|
|
|