 |
potrzebowaliśmy zabić siebie nawzajem
milczenie zrobiło to za nas
|
|
 |
mogę zatrzymać twój numer na deszczowe dni,
|
|
 |
co to jest miłość? miłośc jest wtedy kiedy ktoś łamie Ci serce, a najbardziej zadziwiająca rzeczą jest to,że ciągle go kochasz każdym złamanym kawałkiem
|
|
 |
udawałam, że to nie było nic wielkiego,
kiedy tak naprawdę złamało mi serce
|
|
 |
Chce po prostu być w stanie się uśmiechać.
|
|
 |
Moja anielska bramo
będę kroczyć tą długą drogą
póki któregoś dnia nie dotre tam i nie znajdę
szczęścia.
|
|
 |
- dalej palisz, dalej pijesz, dalej jesteś nieszczęśliwa, dalej spadają Ci stopnie w dół.
- dalej go kocham, mamo.
|
|
 |
chciałam mieć Ciebie,
a nie wspomnienia o Tobie .
|
|
 |
jak znowu pomyślę o związku, zróbcie mi coś. cokolwiek, może boleć. nie pozwólcie, żebym znów oplotła swoją duszą czyjeś serce, a niedługo po tym, kolejny raz wspominając przeszłość, zwyczajnie je pogniotła, zrzuciła w bezdenną przepaść.
|
|
 |
z krótkim "jezu, chodź" wyciągał mnie w środku zimy na dwór, w samym sweterku i skarpetkach. w pośpiechu tłumaczył, że musi mi pokazać coś niebywale ważnego, po czym brał mnie na ręce i zarówno osłaniał, jak i ogrzewał, swoimi ramionami. na zaśnieżonym chodniku, mrużąc oczy przed padającym śniegiem, wyznawał szeptem, jak kocha i komplementował moje udekorowane białym puchem włosy. w końcu, na pytanie o to, co chciał mi właściwie pokazać, uśmiechał się zmieszany i oznajmiał: "no, pada!".
|
|
 |
mając sześć lat pospiesznie, by zdążyć na wieczorynkę, przyklejałam kolejne elementy papieru kolorowego na karton. zaciskając w ręku tubkę z klejem, przez myśl mi nie przeszło, że kilka lat później prócz makulatury, będę sklejać jeden z narządów - serce.
|
|
 |
patrzyłam w ślad za odjeżdżającą śmieciarką z uczuciem, iż właśnie zabrała z mojego kosza wszystko, doszczętnie - dziesiątki puszek po coli, czy kartek z moimi niezdarnymi myślami. pozorne banały, lecz oplecione scenerią chwil, tysiącem myśli, które tłoczyły się chaotycznie po mojej głowie. gdzieś, na którymś z wysypisk, odkładały się moje wspomnienia. gniły, przepadały, zostawały zasypywane przez poodrywane fragmenty dusz innych. tak umarło moje serce - nie znosząc świadomości tego, że sekundy w których biło, z cholernym sensem, bo miało ten raz w życiu dla kogo, odeszły.
|
|
|
|