 |
jesteś i swą obecnością nadajesz sens dniu, kolorem swych tęczówek wywołujesz uśmiech, dołeczkami w policzkach przyciągasz na każdym kroku, tak przerażająco mocno uzależniając od siebie coraz bardziej. przybliżasz swe ciało i bez przeszkód łączysz wargi w tak idealną całość, uśmiechając się przy tym bez jakichkolwiek zahamowań, splatasz nasze place w jedno, ciepłem ogrzewając w dłoni dłoń. | endoftime.
|
|
 |
otwarte okno, powiew zimnego wiatru wywoływał ciarki na całym ciele, jesienny wieczór spędzany siedząc na parapecie, pośród przerażającego ciszy, był już standardem w jej życiu. siedząc tak, przykurczała kolana do klatki piersiowej i opierając o nie swój podbródek, w myślach odtwarzała chwile, dzięki którym istniało szczęście. jego uśmiech, słowa i gesty przewijały się przez multum innych wspomnień, zatrzymanych gdzieś na dnie pamięci, tak po prostu nie dając spokoju i szansy na oddech każdego dnia. spływające po policzkach łzy, bezdźwięcznie odbijały się o podłogę, przypominając o sensie życia, który zniknął wraz z jego odejściem. | endoftime.
|
|
 |
Szu szu szlug w górę z powrotem i jazda.
|
|
 |
Poczułem buch, jak by wszedł buch i znów w śniegu skąpany na zajawie znów chcę tu dobrze się czuć.
|
|
 |
Charaktery cokolwiek robisz, w tym co robisz bądź szczery.
|
|
 |
Z pod powieki poczuj jak byś tu był, para z ust ,tęgi mróz i ten wirujący biały pył.
|
|
 |
Umieć marzyć w świecie betonowych korytarzy , szaro burych twarzy musisz wierzyć w to że się odważysz.
|
|
 |
To taka prosta rzecz, wystarczy chcieć mocno, by wyjrzeć przez okno, życiowe mieć motto.
|
|
 |
Zabiorą dupy i całą fazę chorą,
opięty blondolą,
tylko patrzą i stoją i palą Malboro..
|
|
 |
Z serca zatrutego gniewem wydobywa się krzyk..
|
|
|
|