 |
|
ciągle mokną te ulice w deszczu łez myśląc o szczęściu, które dziś podobno gdzieś tu jest, podobno,ale nie wyniosłem nic z tej lekcji moje życie to instrukcja jak upaść bez koneksji .
|
|
 |
|
teraz, zostały te wspomnienia i łzy i trzeba żyć kurwa, przed nami jeszcze tyle dni .
|
|
 |
|
tylko nie krzycz, bo to nie miejsce na krzyk nie ma lepszych niż ty i nie masz więcej niż nic .
|
|
 |
|
i jest we mnie nienawiść do jednej z tych planet po jej ciemnej stronie, którą codzień resetuje ranek .
|
|
 |
|
z jednym większym krokiem mógłbym ciebie zabić przecież do perfekcji nauczyliśmy już siebie ranić .
|
|
 |
|
gdyby milczenie było złotem, raczej nie byłbym poetą nie jest ani trochę, zwłaszcza kiedy milczy mi telefon .
|
|
 |
|
co do życia, to nie ma tu uniwersalnych porad, wiem tylko jak je przegrać, nie wiem jak sie podnieść z kolan .
|
|
 |
|
i szukasz słów w chmurach, chociaż życie to nie komiks dobrze wiem jak to boli, niosę ciężar doświadczeń, spójrz w serce, choć wiem że nie zechcesz tam patrzeć .
|
|
 |
|
spaleni znów w ciemność chowają swoje twarze, czas zmienić już codzienność by uniknąć poparzeń .
|
|
 |
|
wiesz doskonale, że trening czyni mistrza dostałeś szansę, fajnie byłoby ją wykorzystać .
|
|
 |
|
masz takie ładne nogi. zrób z nich użytek i spierdalaj.
|
|
 |
|
Nie nazwę Cię skurwysynem, bo nic do Twojej matki nie mam.
|
|
|
|