 |
znów pada deszcz, nie potrafię tego znieść już, dosyć mam przeszkód, nie umiem przez to przejść tu..............................................................
|
|
 |
jestem zmęczona, głównie jestem zmęczona tym, jacy są ludzie dla siebie. zmęczona jestem tym cierpieniem, które czuję i słyszę codziennie. chcę z tym skończyć. za dużo tego. to tak jakbym miał w głowie kawałki szkła. PRZEZ CAŁY CZAS. rozumiesz?
|
|
 |
więc lepiej mnie zabij, wyrzuć z pamięci. lepiej odejdź, pozwól mi odejść. lepiej zapomnij, pozwól zapomnieć, lepiej daj mi następną szansę. /Myslovitz
|
|
 |
już nie będę z Tobą kłócił się, i tak nigdy nie mam racji. wydawać by się mogło, że jesteśmy źle dobrani. najgorsze jest jednak to Twoje rozczarowanie. wiem, zapomniałem Ci powiedzieć, że jestem zakochany. /Myslovitz
|
|
 |
kiedyś wrócę w tamto lato, jak łączyła nas chemia... się było hen wysoko, a spadało się pięknie - szkoda tylko, ze nie było stać nas na więcej.
|
|
 |
Zrozumiałem, że zatraca się przypadek, że wpadasz na mnie wszędzie dokądkolwiek jadę, Twoi znajomi mieli nas już za parę.
|
|
 |
wzrok masz chłodny, a ja blade policzki i nic nie zmieni w moim życiu to, że mi się przyśnisz:)
|
|
 |
i umiera, i umiera, i umiera nadzieja, a skoro ona ostatnia to wiesz, że po niej nic nie ma, i tym wyrazem zgorzknienia staje się obojętność. kiedyś żyłeś jednym, teraz wszystko Ci jedno.
|
|
 |
przyjaźń jak skręty się wypaliła, resztki wiatr porwał na strzępy i rozwiał po rewirach
|
|
 |
tracisz kolory przez jednego gościa, który wciąż coś pierdolił o wątpliwościach
|
|
|
|