 |
Ciało wraz z moim sercem krzyczło:TAK! Jednak rozum stanowczo krzyczł:NIE!-Przecież nie chcesz iść do łóżka z takim bydlakiem-mówił,jednak ja nie potrafiłam oprzeć się pożądaniu jego osoby.Wiedzialam,że on kochając sie ze mną myślami bedzie z inną,tak samo jak ja z innym.Mimo to oboje nie potrafiliśmy przestać.Nagle ja odsunęłam sie od niego i zaczęłam zapinać guziki bluzki.O nic nie pytał tylko przeprosił mówiąc,że nie chce mnie ranić,na co ja wybuchnęłam smiechem.Podeszłam do niego obejmując Jego twarz w dłonie i zaczęłam całować dłogo i namiętnie.-Wiem,ani ja Ciebie-rzekłam pozostawiając na Jego policzku ślad czerwonej,rozmazanej szminki i wyszłam z pokoju zamykając nie zaczętego jeszcze nowego rozdziału..Oboje pragnęliśmy wypełnić sobie pustkę po zdradzie,ale nie zdołaliśmy..Dziś on znów z Nią jest,a ja zrobiłabym z siebie dziwkę,gdybym sie z nim przespała.To nie jest sposób,to nie jest rozwiązanie,bo nie ma co mylić miłosci z pożądaniem..Bo przecież ja Go nie kocham.. || pozorna
|
|
 |
przychodził - przychodził z czekoladą ukrytą za plecami, kiedy miałam zły humor, z miśkiem lub kwiatami, kiedy wypadało jakieś święto, choć zazwyczaj owe "święto" unaoczniał sobie sam, ze łzami w oczach, gdy sobie nagle, ni stąd ni zowąd, nie radził. karmił mnie swoim bólem, ja częstowałam Go wylewnymi zażaleniami na los. scałowywał moje cierpienia, obiecując, iż kiedyś wszystko stanie się proste i już nic nie stanie nam na przeszkodzie. marzył. opowiadał mi o przyszłości, o sobie i o mnie, i o naszych dzieciach, i o obiadach, które potulnie przygotuję - czego wizja za każdym razem kosztowała go przyjęciem uderzenia w żebro. i ten dzień. parny, letni poranek, ptaki rozpoczynające swoje arie, wspinające się słońce. Jego wargi, jak zwykle ułożone w uśmiech. i oczy, zamknięte oczy. zawsze opisywałam też oddech: ciężki, przyspieszony, gasnący, słaby. lecz Jego oddech już nie drażnił mojego policzka.
|
|
 |
druga w nocy. dym z papierosa nagle zamiast uspokajać, zaczął dusić. wódka paliła w gardło, zamierała w nim, zaciskała się na krtani. krzyczałam, lecz wciąż panowała grobowa cisza. nagle ten łoskot w piersi, nagle wspomnienia wypełzające z każdego kąta, zaklęte w każdym płatku kurzu, w każdym milimetrze sześciennym powietrza.
|
|
 |
ćpałam już różne rzeczy ale to ty naprawdę sprawiasz, że odlatuję.
|
|
 |
- wyrzuć to, nie będę się powtarzał. - mruknął z gniewem, wiercąc mnie spojrzeniem na wylot. czekał, a ja jedynie zaśmiałam Mu się w twarz. - chcę nabyć tego cholernego raka płuc. chcę, choć ten jeden raz, być taka jak reszta, nie wyróżniać się. na coś trzeba umrzeć, nie? a ja bardzo, bardzo nie chcę, żeby po mojej śmierci wspominali: "ta, która umarła z miłości", bo dla mnie to raczej: "umarła przez Ciebie". - zaciągnęłam się podczas, kiedy mruknął coś o tym, że bredzę. - nie mogą kojarzyć mnie z Tobą. niech kojarzą mnie z tym rakiem, z fajkami i zdemoralizowaniem, bluzgami i wyparzonym językiem. byle nie z Tobą. nie z człowiekiem przez którego nie warto, wręcz nie wolno umierać, a który zrobił wszystko, by nie było najmniejszego sensu, aby żyć. skutecznie.
|
|
 |
spóźniałam się, myliłam słowa w swoich kwestiach, opuszczałam próby, wybuchałam śmiechem w środku generalnej próby. wywalili mnie; zwyczajnie biorąc za ramiona wyprowadzili na zewnątrz. gdy mój los, jakby przesądzony, wtedy, pod gmachem teatru, wygasał - wybiegł z budynku. księżyc błyszczał w Jego oczach, kiedy cieszył się, jak dziecko szepcząc, iż w końcu Jego słowa odnalazły sens. - bez Ciebie każda moja rola umiera, nie może istnieć, gnije. jak zatem mam żyć bez Ciebie? jak oddychać...?
|
|
 |
Pachniał papierosami i piwem połączonym z zapachem perfum,które dawały niesamowity zapach.Poczułam go tuż za sobą,po czym Jego usta wbiły się w mój kark.Niesamowite uczucie przepełnione nieziemską,ale i bezczelną namiętnością-Czemu unikasz mnie cały wieczór?-spytał krążąc po mojej nagiej szyi.Miał rację.Unikałam go ze strachu,że go pokocham,że przywiążę sie do niego zbyt mocno,że pragnienie Jego ciała zastapie miłością do Niego całego.Wiedziałam,ze to nie potrwa długo,bo przecież kocha inną,bo od samego początku wiedziałam,że ta znajomość nie ma przyszłości.Miałam rację.Od tygodnia znów tworzą szczęśliwą parę.Nie pisze,nie dzwoni,unika spotkań ze mną.Mimo to nie żałuję czasu z Nim spędzonego.Potrzebowałąm dotyku,pocałunku czy ciepłego słowa.Jednak polubiłam go zbyt mocno.Zbyt mocno,by w tydzień o nim zapomnieć i pogodzić sie z myślą,że kocha ja na tyle mocno,że nie może poświęcic mi chwili.Osobiście sądzę,że to nie miłość,to durne przywiązanie,które jest między nimi.. || pozorna
|
|
 |
[cz.1] kochanie moje najcudowniejszy, mężczyzno mojego życia. pewnie w niektórych momentach uznasz, że się powtarzam, ale mało istotne. będę Ci jak mantrę w kółko wałkować o tym jaki jesteś dla ważny. o tym jak bardzo Cię kocham. zanim Cię poznałam miałam wiele marzeń, celów ambicji. mam je nadal. jednak pojawiając się, zmiotłeś je na dalszy plan. bo teraz to Ty jesteś moim największym marzeniem. życie z Tobą nim jest. moim celem jest nasze wspólne życie przepelnione do cna miłością, bezgranicznym zaufaniem no i dzikim seksem w chwilach wolnych, oczywiście. i wiem, że kocha się za nic. ale mam setki powodów. samo to, że jesteś, że zawsze mogę na Ciebie liczyć nim jest.
|
|
 |
[cz.3]nie potrafię słowami wyrazić mojej wdzięczności za to, że Cię mam. nie spodziewałam się, że coś tak prymitywnego jak serce może pałać tak ogromnym uczuciem, wiesz kocie? nigdy nie kochałam tak mocno. uwielbiam Cię. jesteś moim ideałem, chociaż takie nie istnieją. moją chorą imaginacją białego księcia. podoba mi się w Tobie dosłownie wszystko. nigdy się nie zmieniaj. przenigdy. bo kocham Cię za to jaki jesteś. akceptuję każdą z Twoich wad jak i zarówno zalet. to, że chcę spędzić resztę mojego życia obok Twojego boku jest już wiadome. kiedy już sobie razem zamieszkamy, chcę budzić się każdego poranka obok Ciebie. chcę otwierać oczy ze świadomością, że mam obok najcudowniejszego człowieka jakie kiedykolwiek poznałam i jest tylko mój. na zawsze. że będę mogła do niego szeptać w ostatnich sekundach mojego życia ... odchodzić ze świadomością, spędziłam życie tak jak tego chciałam.
|
|
 |
[cz.4]najcudowniej bo z osobą, którą kochałam do granic możliwości. chcę się z Tobą śmiać i płakać. kłócić i godzić. kochać i nienawidzieć. z miłości, oczywiście. będę dążyć do tego, abyś był w pełni szczęśliwy. starać się z całych sił, aby z Twojego pyszczka nigdy nie schodził ten Twój seksowny uśmiech za miliond dolców, ah nie. on jest przecież bezcenny - jak Ty cały. pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. zawsze stanę za Tobą murem, nawet kiedy popełnisz największą zbronię. możesz do mnie dzwonić w środku do nocy, nawet z najbardziej błahym problemem typu podrapanie po pleckach. kocham Cię kochanie moje. już na zawsze. do końca. definitywnie i nieodwołalnie. chcę z Tobą spędzić setki kolejnych miesięcy. aż do śmierci, aż do ostatniego oddechu i uderzenia serca.
|
|
|
|