 |
każdy skrawek mojego ciała, każdy centymetr mojej duszy, życzy Ci samych obrzydliwie beznadziejnych dni.
|
|
 |
" XXX zmienił status status z „wolny(a)” na „ w związku” . *ŁZY ŚCIEKAJĄCE PO POLICZKACH * nie płakać, nie płakać, nie płakać!
|
|
 |
tak na serio, to chciałabym być na miejscu tej Twojej nowej panny. chciałabym znów Cię mieć. mieć przy sobie. już na zawsze.
|
|
 |
I niech stanie w miejscu czas, nikt nie patrzy na mnie tak jak ty. niech się kręci cały świat,
zawsze niech już będzie tak jak dziś. / video. < 3333
|
|
 |
uwielbiam koncerty. oczekiwanie na zespół. strojenie instrumentów. pytanie "jesteście ?" i głośny wrzask. uwielbiam stanie pod samiutką sceną, tańczenie i wykrzykiwanie tekstów piosenek. uwielbiam ludzi, którzy mi towarzyszą, ten klimat, te bassy, które czuć w żołądku. i mimo wszystko, że zaraz po zakończeniu występu moje gardło odmawia posłuszeństwa, a uszy są całkowicie zatkane, nigdy nie będę żałować tych paru godzin z ulubionym zespołem i ich muzyką.
|
|
 |
pomyśl, ilu facetów w ciągu ostatnich kilku miesięcy próbowało Cię wyrwać. pomyśl, ilu chciało, a zwyczajnie brakowało im odwagi. dwudziesta druga dwadzieścia dwa - i przekalkuluj sobie, jakie jest prawdopodobieństwo, że to ON.
|
|
 |
wkurwia mnie to, że pakujecie wszystkich facetów do jednego worka. pierdolicie, iż kochałyście ich nade wszystko. byłam kiedyś z takim typowym gościem, który tylko się zabawia laskami, więc nie macie prawa zarzucić mi, że nie rozumiem. ale coś biło mi w piersi szybciej, kiedy był obok i mimo czasu, jaki upłynął - wciąż pamiętam każdą mękę, jaką przez Niego przeżywałam, a jednak, cholera, nadal nie potrafię nazwać Go 'skurwielem'. bo znaczył więcej, niż wszystko. chuj, że kiedyś. przeszłość zobowiązuje.
|
|
 |
kochałam Cię i zapewne oczekujesz, że dodam teraz krótkie 'jak przyjaciela', czy 'jak brata' - cóż, nie. kochałam Cię, jak faceta z którym mogłabym sypiać do końca życia, w którego ramionach mogłabym się budzić i przy którego boku jadałabym śniadania i kolacje - spaghetti plus czerwone wino - tuż po pracy. kochałam przy każdym wdechu, każdym uderzeniu serca, do cna możliwości. nie wiń mnie - moje serce od zawsze podążało swoimi ścieżkami mając kompletnie w nosie sugestie rozumu.
|
|
 |
uwielbiam dzisiejszy dzień. mama, która pojechała do swojej cioci z samego rana zostawiając mnie samą z tatą. już o dziesiątej ewidentne skwierczenie kawałeczków kiełbasy na patelni, odgłos wybijanych jajek i zapach świeżej jajecznicy. spontan z wyprawą do stajni, a przy powrocie bitwa z muchami, które wpakowały się do samochodu. robienie zaprawy do gołąbków z ketchupu, pieczenie schabu, który ma oczy-śliwki, i wpieprzanie cukierków - 'zjadłeś mi wszystkie białe, no'. teraz sprzeczki o to, że mam spadać z przed kompa i nie wypijać całej coli. nie potrzeba wiele - wystarczy umiejętność czerpania maksimum z całkiem zwyczajnych chwil.
|
|
 |
każdy Jego szept wpływający wprost do mojego ucha zalegał gdzieś na sercu. doczepiał się do niego i wciąż, wciąż - przyjemnie łaskotał. dopiero później, kiedy odchodził z cholernym krzykiem, że nigdy nie kochał, wszystko się stłukło. jak porcelanowa pozytywka, która zderzając się z ziemią pozostawia po sobie głuche echo melodyjki.
|
|
 |
swędziało gdzieś tam, na sercu. czasem łaskotało, w sumie przyjemnie. taka o, miłość.
|
|
|
|