 |
zgasłam, równie nagle jak ta żarówka. coś poszło nie tak. w jednej sekundzie, z krótkim brzękiem rozprysnęłam się na malutkie elementy. przestałam świecić. już nie wołałam o pomoc, już była cisza, wyłącznie cisza. w grobowym milczeniu, zniszczona, zmiażdżona rzeczywistością, przestraszona, trzęsąc się, patrzyłam za odchodzącą miłością.
|
|
 |
żegnał mnie różami i wyraźnym bólem w oczach. - nie chcesz odchodzić. nie chcesz mnie zostawiać, widzę to. - wyrzuciłam Mu. - zdobywanie Cię było, jak podróż pociągiem. kolejne stacje. tudzież, pierwszy dotyk Twojej dłoni. pierwszy, nieśmiały buziak w policzek dany Ci na pożegnanie. w końcu coraz gorętsze pocałunki i szeptane z niepewnością wyznania. kiedy już prawie dotarłem do celu, nastąpiła awaria. cholera, banalnie to brzmi. mój pociąg się wykoleił. kilometr od Twojego serca. - abstrakcyjnie przedstawił naszą historię, po czym wziął głębszy oddech. - kochasz. kochasz Go, nie mnie.
|
|
 |
kocham cię, tęsknię i inne takie pierdoły.
|
|
 |
nigdy nie jest za późno na przeprosiny, czasem jest tylko
za późno żeby wybaczyć.
|
|
 |
życie jest jak pudełko czekoladek. nigdy nie wiesz na co trafisz.
|
|
 |
Wspólne dziś, osobne jutro.
|
|
 |
gustuje w Twoim smaku i stylu.
|
|
 |
Chcę Ciebie więcej, nie potrzebuje już nikogo.
|
|
 |
Pozwól kochać, pozwól dawać jak najwięcej.
|
|
 |
Kocham Cię najmocniej. Zaraz wracam.
|
|
|
|