 |
Lubiła siadać wieczorami na zimnych betonowych schodkach, otwierać swój brudnopis i patrzeć się w puste kartki. Patrzała na nie bo wiedziała, że kiedyś napisze tu o swojej miłości, o przyjaciołach, którzy jej nigdy nie opuścili, lecz zawsze kończyło się na tym samym. Zamykała zeszyt i wracała samotnie do domu. To były tylko plany.
|
|
 |
Lubiła kiedy chodzili razem do kina, kiedy palili na współe jednego papierosa, kiedy przesiadywali na ławce wieczorami, kiedy szeptał jej do ucha " Kocham Cię " , kiedy łaskotał ją po szyi, wiedział że to ją doprowadzało do nieopanowego śmiechu, kochała kiedy przychodził i mówił " jestem" , uwielbiała kiedy cicho wstawał by jej przypadkiem nie obudzić. Ahhh, jak te sny potrafią człowieka ucieszyć, a jednocześnie zdołować.
|
|
 |
Chciałabym robić dwie zamiast jednej kawy o poranku. Po przebudzeniu ubierać Twoja koszulę, zamiast mojego za dużego swetra. Ogrzewać się w Twoich ramionach, zamiast pod kocem.
|
|
 |
Powiedz im wszystkim, że tętno Twoje i moje ma wspólną prędkość.
|
|
 |
ból jest chujowy ale uczy.
|
|
 |
Jego twarz pachniała silna woda kolońska...jego ślina miała smak papierosów...a jego dotyk sprawiał ,ze miała ochotę spędzić w tych ramionach resztę życia..
|
|
 |
Pomimo cierpienia i smutku pozwoliła Mu odejść. Tak, jak chciał. To właśnie nazywa się miłość. Szczęście drugiego człowieka staje się ważniejsze od swojego.
|
|
 |
Nie umiała już swoimi słowami opisać tego, jak cudownie
czuła się w jego ramionach. Każde słowo wydawało się
być tak banalnie proste i zwyczajne, nie pasujące do podniosłości
chwil, które zdawały się być najpiękniejszymi chwilami.
On dotykał ją, pieścił, a ona płonęła niczym księżyc na tym
rozpalonym, sierpniowym niebie, które zrzucało im do rąk gwiazdy..
Ale oni już nie potrzebowali szczęścia, ponieważ już je posiadali
i oglądali je w swoich oczach każdego dnia..
|
|
 |
Spłynęły odpowiedzi po mokrym chodniku niezadanych pytań. Wprost do studzienki zwanej nadzieją.
|
|
 |
A każdą moją myśl wyprzedzał jednym zdaniem i zdawał się rozumieć, gdy mówiłam o marzeniach z dzieciństwa.
|
|
 |
Mówiłam ci już, że masz piękne dłonie ? Wyglądają jak z porcelany. A napomknęłam kiedyś, że uwielbiam twój dumny wyraz ust ? Nie ? No widzisz, to pewnie dlatego, że głos mi zamiera, gdy mam się do ciebie odezwać.
|
|
 |
Nienawidzę Cię za to, że, gdy się uśmiechasz miękną mi kolana.
Nienawidzę za to, że na dźwięk Twego głosu drżą mi ręce.
Nienawidzę za to, że nadal łamiesz mi serce.
|
|
|
|