|
zuzulkaa.moblo.pl
BEZ WZGLĘDU NA TO CO STAŁO SIĘ PÓŹNIEJ DO DZIŚ UWAŻAM TEN WIECZÓR ZA NAJSZCZĘŚLIWSZY I NAJBARDZIEJ MAGICZNY W MOIM ŻYCIU.
|
|
|
BEZ WZGLĘDU NA TO CO STAŁO SIĘ PÓŹNIEJ DO DZIŚ UWAŻAM TEN WIECZÓR ZA NAJSZCZĘŚLIWSZY I NAJBARDZIEJ MAGICZNY W MOIM ŻYCIU.
|
|
|
Bo żyjemy w świecie gdzie niewłaściwe trampki czynią z człowieka wyrzutka , miłość okazuje się przez opisy na gadu , a przyjażń przez pinezki na nk.
|
|
|
stojąc po środku zimnego, ciemnego i zasypanego śniegiem lasu w temp. - 15, ze złamanym sercem i przeziębionym organizmem myślała, że gorzej być nie może.. a jednak zobaczyła drzewo, na którym wyryli ich inicjały w serduszku.
|
|
|
W jego oczach było coś, czego ona nigdy nie mogła pojąć..
|
|
|
zapomnijmy o honorze, tej pieprzonej godności, która nie pozwala nam być razem. skończmy z obojętnym przechodzeniem obok siebie, udając, że się nie znamy. poniżę się. powiem, Ci, że nadal Cię kocham. nie jestem, jednak pewna, czy usłyszę odpowiedź. nie wiem, czy jest to możliwe z tak wybujałym ego, jak twoje.
|
|
|
Kiedys: jedyny w swoim rodzaju.. Teraz: taki jak wszyscy..
|
|
|
zapomnijmy o honorze, tej pieprzonej godności, która nie pozwala nam być razem. skończmy z obojętnym przechodzeniem obok siebie, udając, że się nie znamy. poniżę się. powiem, Ci, że nadal Cię kocham. nie jestem, jednak pewna, czy usłyszę odpowiedź. nie wiem, czy jest to możliwe z tak wybujałym ego, jak twoje.
|
|
|
koniec?! weź, mnie facet nie rozśmieszaj. przecież, my nawet, nigdy razem nie byliśmy. chyba trochę, puściłeś wodzę fantazji, misiu.
|
|
|
bezmyślnie szła przed siebie. pustą ulicą. mroźny wiatr, rozwiewał jej włosy. łzy w jej, oczach sprawiły, że niemal oślepła. nie wiedziała dokąd idzie. powtarzała sobie w kółko, że nie wierzy w swoją naiwność. zrobiło się ciemno. usiadła na skraju krawężnika i zapaliła papierosa. nie wytrzymała. wybuchła spazmatycznym płaczem. ludzie, stawali i pytali ją, czy wszystko w porządku, czy mogą jakoś pomóc. nie była w stanie wydusić z siebie słowa. kiwała, tylko przecząco głową. na ulicy było pusto, zbliżała się północ. zobaczyła jadący z dali samochód. położyła się na ulicy. podziękowała Bogu za życie. przeklęła, swoją bezmyślność. samochód, jechał z niewiarygodną prędkością, nawet jej nie zauważył ...
|
|
|
budzę się z bólem głowy. znowu biłam się we śnie z samą sobą. tak bardzo chciałam, sobie wyśnić Ciebie. na jawie
|
|
|
- zabiłaś ją?! - ja tylko zaznaczyłam, swój teren. o mężczyzn, trzeba walczyć. - czy oni, są tego warci?! - nie. ale moje serce, nie kieruje się wartościami. tylko uczuciami. - to teraz, sobie za te uczucia, posiedzisz. - miłość mnie udupiła. zdążyłam się przyzwyczaić.
|
|
|
moja przewaga nad nią polega na tym, że ja nie stoję co wieczór pod latarnią. ale wybór, należy do niego.
|
|
|
|