siedzieliśmy u koleżanki, każdy z butelką w ręce. nie wytrzymałam wyszłam zapalić. wyszedł za mną. bez słowa stanął obok, wyciągnął zapalniczke i odpalił mi fajkę. 'Nie powinnaś palić' - usłyszałam z jego ust, nagle oczy mi sie zaszkliły a z ust ciurkiem wylatywały słowa 'nie powinnam? gówno wiesz co nie powinnam, ty nie powinieneś odchodzić, zostawiłeś mnie samą, niby dla mojego dobra i wiesz co nie kurwa nie jest dobrze!' ostatnie słowa wykrzyczała i zaczęłam biec przed sobie chociaż padający śnieg przesłaniał mi drogę. zatrzymałam się nagle poczułam ze stoi za mną. odwróciłam się wtuliłam w jego bezpieczne ramiona 'przepraszam, spierdoliłem, teraz będzie dobrze'. nie widziałam czy będzie dobrze, w tej jedynej chwili było, i tyle mi wystarczało. / ztm
|