Stoicie obok siebie, pokłóceni…
Żadne nie wyciągnie ręki, nie odpuści.!
Niby tacy twardzi… Oszuści.!
On nie wytrzyma bez Niej,
Jest dla Niego powietrzem.
Ona w miłości zagłębiona, wciąż wierzy, że sama się z tym upora…
Podajcie sobie ręce, żadne nawet nie drgnie…
Do cholery.! Podajcie sobie ręce…
Wciąż cisza…i nic więcej.
Stali tak w bez ruchu i milczeniu półtora godziny, aż w końcu spojrzała mu w oczy,
Nie wytrzymał…zaczął ku Niej kroczyć.
Ona odsuwała się powoli…
Chowała w dłoniach twarz by nie pokazywać, jak to boli …
Nie wiedział, co się dzieje…
Tysiąc myśli w chwil niewiele…
Kiedy spojrzała mu głęboko w oczy, poczuł ból okropny…
Wtedy powiedziała:
„Miłość się nigdy nie kończy, jedynie wygasa…
Jednak zawsze pozostaje sentyment do byłego chłopaka…”
Po tych słowach odeszła…
Choć wiedziała, że będzie cierpiał…
|