Pokłóciliśmy się. Jak zwykle miałam swoje humorki. Nie wytrzymałam, powiedziałam za dużo. Wybiegłam z domu. Padał deszcz. Było tak zimno, krople które dotykały moje ciało za każdym razem dawały mi ukojenie. Spojrzałam do góry. Nic nie widziałam, nic. Za plecami miałam drzwi, dom ... a w nim On. Tam go zostawiłam. Odwróciłam się w kierunku budynku. Poczułam nagle uczucie tęsknoty, że tak nie mogę. Będę tu stała dopóki nie przyjdzie, nie zobaczy że stoję i marznę, czekam... Przed moimi oczami ukazał się on, wybiegł i nałożył na mnie swoją bluzę. Zabrał do domu. Przytulił. Nie chciał wyjaśnień. Chciał aby było mi ciepło, abym czuła się bezpieczna przy Nim... tak właśnie było.
|