|
wciazczekam.moblo.pl
nie ma nic gorszego od zwyklego przyzwyczajenia. od zwykłego wyciągania z szafki dwóch kubków zamiast jednego i wybuchanie płaczem na samo dno herbaty. nie ma nic bard
|
|
|
nie ma nic gorszego od zwyklego przyzwyczajenia. od zwykłego wyciągania z szafki dwóch kubków zamiast jednego i wybuchanie płaczem, na samo dno herbaty. nie ma nic bardziej toksycznego niż nadzieja, że coś trwa wiecznie. że uczucia nie przemijają, a ludzie nie odchodzą. widywanie kogoś jedynie po zamknięciu swoich oczu jest najgorszą, najbardziej prymitywną formą cierpienia. zapomnienie zapachu, dreszczy na plecach poprzedzonych dotykiem. z czasem spojrzenia, które kiedyś było wszystkim. a to wszystko odeszło, pozostawiając nas z pustymi rękami i sercem, jak okradziony ze swojego minimalnego dobytku, bezdomny. bez niczego. / abstraction
|
|
|
daleko mi do figury modelki z wybiegu. nie potrafię odmówić sobie kawałka truskawkowej czekolady kiedy to ona z miłością w oczach czeka na mnie w lodówce schowana gdzieś pod sałatą, aby przypadkiem ktoś mi jej nie zjadł. nie potrafię wyrecytować ci dramatu szekspira, ani nie potrafię udawać kogoś kim nie jestem. lubię pić kawę przez śmieszną, kolorową rurkę z ikei sprawiając sobie tym niemałą frajdę. nieważne czy to zima czy lato, zawsze podwijam rękawy do łokci denerwując tym mamę. mam cholernie, śmieszne pucki i może za mało kobiecych ciuchów w szafie. zamiast ogarniać dupę kiedy źle, ja wolę naiwnie próbować zagłuszyć swoje myśli muzyką włączoną na maksa. nie potrafię przestać zagryzać wargi, i nie potrafię tak po prostu z dnia na dzień zmienić swoich uczuć. nie jestem idealna - fakt, ale mam serce i rozum zamiast krocza robiącego na mózg i fałszywości wypisanej na mordzie.
|
|
|
wchooodzisz do domu po spotkaniu do bierzmowania, a tatuś do Ciebie : Dagmara, ty jesteś jakaś zbombiooona czymś? kurwa, kocham moją rodzine.
|
|
|
- no aleee taato, uczeń bez jedynki to jak żołnierz bez karabinu! - ale na chuj Ci siedem karabinów?
|
|
|
cześć, ładną masz szminkę, chyba jeszcze nie obciągałaś.
|
|
|
poddałabym się bez żadnych wcześniejszych protestów. zrzuciłabym z siebie ciuchy na podłogę włażąc pod zimną pościel. rzuciłabym na odczepnym nietkniętą w ogóle kolacje psu, który zająłby miejsce w moich nogach nie posiadając się z radości. po chwili skuliłabym się w kulkę. nogi podciągnęła pod samą brodę ignorując ciche warczenie. leżałabym, raz płacząc, a raz śmiejąc się z własnego życia, naiwności i beznadziejności. nie miałabym siły wstać, aby chociaż się wyprostować czy coś przegryź. nie obchodziłoby mnie nic poza ciepłą kołdrą i wysoko ułożoną poduszką. byłoby mi dobrze. ale nawet tego nie potrafię. nie umiem się tak po prostu poddać i udawać że nie słyszę swojego własnego serca czy ledwo słyszalnego oddechu. nie umiem zapomnieć wtapiając się w mrok. nie umiem cholera, choć niczego tak nie pragnę. /happylove
|
|
|
chciałabym aby wiedział, że każdego dnia tęsknie tylko za nim, tak silnie, ukrywając pod wymuszonym uśmiechem cały ten cholerny ból, który tak naprawdę za każdym razem przygniata na glebę. żeby wiedział, jak bardzo brakuje mi jego głosu, uśmiechu, każdego z gestów i słów, żeby w końcu uwierzył w to co czuję, uświadomił sobie, że dla mnie jest wszystkim, jest jak tlen, bez którego istnienie nie miałoby sensu.
|
|
|
"za mało odwagi by czasem wprost coś powiedzieć. ale ambicja brała górę by zostawić to dla siebie."
|
|
|
życie z dnia nadzień potrafi się kolokfialnie zmienić. nawyki odchodzą w zapomnienie. zawsze po przebudzeniu pierwsze co robiłam, to przeczytanie tych prymitywnych, a jak niezwykłe wiele dających, smsów od Ciebie. teraz telefon służy mi do podświetlenia, kiedy w nocy, w ciemności szukam zapalniczki tylko po to, żeby móc usiąść na rogu łóżka i odpalić papierosa w nadzieji, że uspokoi on moje serce, które wszelkimi siłami stara się wyjść na zewnątrz niczym dziecko tuż przed porodem. nie rozumiem celu tego, że byłeś. przecież wspomnienia bolą, jak żadna inna krzywda, szczególnie fizyczna. skurwysyńsko bolą. w szczególności te najpiękniejsze. wszyscy marzą o wehikule czasu. każdy oddał by wszystko, żeby go mieć. a ja oddałabym wszystko, żeby się go pozbyć. każdej z nocy.
|
|
|
W zasadzie chciałabym żebyś mnie potrzebował, wiesz?
|
|
|
|