- Wypuściłam szczęście.
- Jak to wypuściłaś szczęście?
- nie zdołałam go złapać bo było trochę za ciężkie.
- A jak wyglądało?
- Miało metr siedemdziesiąt osiem i błękitne oczy.
Naiwna. Znalazła czterolistną koniczynkę i myślała że ma szczęście . Podbiegła do Niego i powiedziała że go kocha . On odszedł z zapłakanymi od śmiechu oczyma ..
.` Wiedziała, że to już koniec. Zaczynała nowy rozdział, jednak nie bardzo radziła sobie ze wspomnieniami. Nie chciała rozstawać się z myślą o Nim. Nie chciała tego, lecz nadal Go kochała. A przecież tak bardzo ją zranił...
- hej , wieesz mamy problem ..
- jaki ?
- zakochałam się w Tobie tak jak nikt inny .. ;(
- tak ? to już mamy 2 problemy ?
- jak to ?
- ja w Tobie też słonko . ;(