|
byłoby inaczej mając Ciebie, chyba nawet fajniej.
|
|
|
tak sobie pomyślałam, że chciałbyś wiedzieć o tym, że cholernie mnie kręcisz.
|
|
|
wystarczy, że spojrzę w znajome, czekoladowe oczy, a troski odpływają gdzieś w odchłań. jesteśmy tylko my. cały świat staje się nieistotny.
|
|
|
uwielbiam go. jego uśmiech za każdym razem poprawia mi humor, a obecnośc jest niezbędna do pełni szczęścia. ale przychodzą momenty kiedy najchętniej jebłabym tym wszystkim.. a mimo to dalej go uwielbiam.
|
|
|
i z niewiadomych przyczyn dalej chcę brnąc w tym 'czymś', czymś czego nie mogę nawet nazwac. to jak toksyczny związek, chora miłośc, której sama nie ogarniam, ale jest dla mnie tak ważna, że jestem w stanie dac za to tak dużo, jak jeszcze nikomu innemu. tak, jestem w stanie oddac mu całą siebie.
|
|
|
jesteś wart więcej niż ilośc wypitych przeze mnie kieliszków wódki, a sporo ich było.
|
|
|
gdybyś tylko dał mi odczuc, że jestem osobą, której jesteś w stanie powiedziec wszystko, której potrafiłbyś zaufac i spędzic resztę życia, to byłaby całkiem inna sytuacja.
|
|
|
On nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo muszę walczyc o to uczucie. w sumie nie muszę, ale chcę, potrzebuję tego jak mojego zioma na melanżu i zmieny ciuchów na następny dzień.
|
|
|
widzę Twój uśmiech, wymiękam.
|
|
|
Przejebane wmawiać tak sobie, że ma się wyjebane, gdy zamykając powieki masz przed oczami Jego mordkę. Uśmiechniętą, wkurwioną, nie ważne. Widzisz Go.
|
|
|
|