Oparta o ścianę pustego korytarza patrzyła w jeden punkt. Tylko chwilami przymykała oczy - myśląc, że zaśnie i obudzi się dopiero, gdy będzie po wszystkim. Miała nadzieję, jednak ona powoli gasła - górowała nad nią świadomość, że już nigdy nic nie będzie takie samo jak kiedyś. Próbując zatrzymać spadające łzy, które uderzały z coraz większą siłą poczuła ten sam zapach, usłyszała po raz kolejny te same kroki. Łzy zniekształcały jej cały obraz, jednak Jego twarz poznała od razu. Podszedł, złapał ją za rękę i zapytał " stało się coś? " Odpowiedziała krótkie "nie, nic.." Odszedł, myśląc, że powiedziała prawdę. / unvai
|