Była północ. Upajała się smakiem ciepłego kakao. Stojąc przy oknie obserwowała rozgwieżdżone niebo. Brakowało im tylko księżyca. Tak jak jej brakowało jego. Ale czekała, bo wiedziała, że przyjdzie. Zawsze wracał. Jej serce załomotało szybciej, gdy usłyszała jak przekręca klucz w zamku. Nie ruszała się. Czekała, upijając kolejny łyk kakao. Słyszała jego kroki tuż za sobą. Objął ją w talii i zanurzył twarz w jej włosach. Przymknęła powieki, wdychając zapach jego perfum i dymu papierosowego. Niczego nie pragnęła w tej chwili tak bardzo, jak zasmakować jego ust. Na jej niemą prośbę odwrócił ją do siebie i pocałował. Zielony kubek upadł na podłogę i roztrzaskał się na tysiące kawałków.
|