|
twojanazawsze.moblo.pl
dla niektorych jestes tylko takim stojakiem takim kims do ktorego mozna przyjsc wyzalic sie wyplakac wygadac i odejsc. zostawic i zajac sie swoimi sprawami. ale s
|
|
|
dla niektorych jestes tylko takim stojakiem, takim kims, do ktorego mozna przyjsc, wyzalic sie, wyplakac, wygadac i odejsc. zostawic i zajac sie swoimi sprawami. ale spoko 'stojaki' dosc szybko przyzwyczajają sie do takiego traktowania, i z biegoem czasu to przestaje juz tak bolec.
|
|
|
I Może nie noszę szpilek, markowych ubrań, nie jestem bogata, ale mam coś co nie masz Ty.. Mam serce, nie z kamienia, które umie kochać, bo przepraszam, ale wątpię, że jesteś do tego zdolna. Więc weź zostaw to swoje lusterko i zobacz ile ludzi już skrzywdziłaś.
|
|
|
Mam słuchawki w uszach i muzykę która do mnie przemawia i wiesz co jeszcze ? Chu* mnie obchodzi co będzie jutro. Mam Wyjebane.
|
|
|
Siedziała na schodach swojej klatki schodowej ze swoim już byłym chłopakiem . Udawała że słucha jego dennych tłumaczeń . Rozglądała się i co chwile wybuchała śmiechem na jego słowa . Były w prost niedorzeczne. W pewnym momencie powiedział , coś co zabolało ją najbardziej . Nie wytrzymała i zaczęła płakać . Nie wiedział co zrobić , próbował ją przytulić . W momencie gdy wystawiał do niej łapy , jej starszy brat wyszedł z jej mieszkania aby sprawdzić co się dzieje . Zobaczył u niej łzy i rzucił się w strone jej byłego . Zrzucił go ze schodów , po czym zbiegł do niego i zaczął kopać go w krocze . Szybko zbiegła do nij i zaczęła odciągac brata krzycząc " eej dooosyć , zostaw go . ! " . Nie przestawał . Zaczeła prosić , błagać aby przestał . Wyrwał sie jej i wpadł w jakiś trans . Zachodziła się łzami prosząc aby przestał . Nie przestawał , jej były już dawno stracił przytomność a on nadal go kopał . Kucnęła nad nim i wsłuchiwała się w jego ustający oddech . Zginął na jej oczach .
|
|
|
Wszystkim dawała dobre rady, ale nie potrafiła się uporać ze swoim życiem.
|
|
|
żebyś przyszedł do mnie na lekcje, powiedział nauczycielowi, który właśnie prowadził zajęcia, że masz zajebiście ważną misję do załatwienia, będącą sprawą, życia lub śmierci. Nauczyciel stałby jak wmurowany, patrząc na Ciebie jak na kosmitę. Ty podbiegłbyś do mojej ławki i położył na Niej małą, zwiniętą karteczkę. Nie mógłbyś od tak sobie pójść, więc pocałowałbyś mnie lekko. Wychodząc za drzwi, patrzyłbyś na mnie, a na koniec krzyknąłbyś głośne 'Kocham Cię!'. Siedziałabym, do dzwonka, z uśmiechem na twarzy, wciąż ściskając w ręce liścik 'to do wieczora, kotek.
|
|
|
tylko on potrafił przy swoich kolegach pocałować mnie w czoło na pożegnanie i kazać być dzielną przez ten czas, kiedy nie będzie go ku mojego boku.
|
|
|
Trudno jest zapomnieć kogoś kto dał Ci tyle do zapamiętania..
|
|
|
Odłożyła na bok sentymenty, przestała płakać po nocach, zapomniała, kim dotąd była. Odnalazła w sobie wolę, by odkrywać nowy świat. Użalanie się nad sobą i brakiem kogoś bliskiego nie miało sensu. Serce może zaczekać..
|
|
|
Gdy miałam 6 lat nigdy nie pomyślałabym, że zakocham się w kimś takim jak ty. Nie zakochałabym się w facecie, który przeklina, pije, nosi luźne ubrania i ma wyjebane na szkołę i ludzi.Ale nie mam kurna 6 lat i kocham cię zajebiście mocno.!♥
|
|
|
ukradł mi Pan serce, wie Pan? najpierw zabrał, później schował do kieszeni, a na koniec Pan je zgubił. serce przesiąkło zbyt Pana zapachem i cały czas wysyła impulsy do mojego mózgu. a może inaczej? wyrwał Pan, wyszarpał, rzucił nim o ziemię, na koniec zdeptał i odszedł, zostawiając krwawe ślady na posadzce. próbowałam zaszyć tę chłodną dziurę, ale szwy za każdym razem pękają. im używam mocniejszych nici, tym szybciej pękają.
|
|
|
poprosiłeś mnie byśmy poszli na cmentarz. zaprowadziłeś mnie na grób jakiegoś chłopaka. po dacie widziałam , że zginął młodo. usiadłeś na ławce i zacząłeś płakać.Ty - ten twardy facet, który nie potrafi ukazywać uczuć , zaczął płakać. usiadłam obok Ciebie, 'kim był?' - spytałam. pokazałeś mi bliznę na brzuchu po ranie kłótej - znałam ją dobrze, ale nigdy o tym nie mówiłeś. ' to mój przyjeciel. On miał sześć takich, za mnie, rozumiesz ?' - powiedział. nie rozumiałam , ledwie mówił -nigdy nie widziałam by coś tak przeżywał.'byłem bardziej pijany, nie miałem siły by się bronić. obronił mnie,zasłonił własnym ciałem. teraz rozumiesz? zgarnął moje kłócia.ja powinienem tu leżeć' - wydukał. patrzyłam na Niego z przerażonymi oczami. mocno Go przytuliłam, nie mówiąc nic. doszło do mnie,że mogło Go tu nigdy przy mnie nie być,a jednocześnie nie mogłam wyjść z podziwu odwagi Jego przyjaciela,który obornił Go własnym ciałem.wtedy zrozumiałam co to prawdziwa przyjaźń.
|
|
|
|