|
truskawkowe_usta.moblo.pl
bywają takie dni i noce które zmieniają wszystko. bywają takie rozmowy które są wstanie wywrócić do góry nogami cały nasz świat. nie możemy ich przewidzieć. nie
|
|
|
bywają takie dni i noce, które zmieniają
wszystko. bywają takie rozmowy, które są
wstanie wywrócić do góry nogami cały nasz
świat. nie możemy ich przewidzieć. nie
możemy się na nie przygotować. czyhają
gdzieś na nas, zapisane w łańcuchu
pozornych przypadków, nieuchronne jak świt
po ciemności.
|
|
|
każde spotkanie z Nim jest jak bajka
najpiękniejsza, jak sen, z którego nigdy nie
chcę się obudzić. jak marzenie, którego
czekam spelnienia, każde spojrzenie czaruje
mnie tak bardzo, że czuję dreszczyk
szczęścia. hipnotyzuje mą duszę, każdy Jego
pocałunek, słodszy niż miód, sprawia mnie
najszczęśliwszą kobietą. jest mym księciem,
rozpalającym me serce do czerwoności. jest
po prostu całym moim światem.
|
|
|
Późny wieczór, garstka osób na GG, smutek ,
przygnębienie, samotność. I nagle mój wzrok
przyciąga prawy dolny róg ekranu z napisem,
że przesyłasz wiadomość. Uśmiechnęłam się
od razu nie czytając nawet treści.
|
|
|
Z tego co wiem to noc jest żeby się wyspać.
A nie po to żeby przeleżeć całą noc na łóżku
zapatrzona w jeden punkt i powtarzać "Tak,
naprawdę jest moim Romeo".
|
|
|
„Pewnego dnia uczucia bawiły się w chowanego. Na początku ustaliły, że kryje miłość, więc zaczęła liczyć. Nadzieja schowała się w chmurach, piękno w tafli wody, strach w dziupli w drzewie, skromność pod kamieniem, a szaleństwo w krzaku dzikiej róży. Miłość doliczyła do 100 i zaczęła szukać. Znalazła nadzieje, strach, piękno, skromność.. Ale gdy szukała szaleństwa jedna z gałązek dzikiej róży uderzyła ją w twarz i wykuła jej oczy. Szaleństwo czując się winne obiecało, że zawsze będzie jej towarzyszyć. Od tej pory miłość jest ślepa a prowadzi ją szaleństwo.”
Share on facebook Share on twitterShare on email
|
|
|
Stała przed ołtarzem, w białej sukni, z uśmiechem na twarzy. przed Nią stał Jej już prawie mąż… była pewna, że na słowa księdza czy ktoś ma coś przeciw temu związkowi nikt się nie odezwie. myliła się…
- ja mam!- usłyszała krzyk przy drzwiach. obejrzała się, nie rozpoznając głosu.. to był On.. tak dawno Go nie widziała. mniej więcej dwa, trzy lata.
- co tu robisz?- szepnęła ze ściśniętym gardłem. – przyszedłem po Ciebie. skarbie, myślałaś, że pozwolę sobie na stratę miłości mojego życia..? – wyjaśniłeś, z tajemniczym uśmiechem.. włączył się we mnie przycisk ‚uwaga’. ‚znów chcesz mnie zranić’, pomyślałam…
- już ją straciłeś.- odwróciłam się do księdza.
- to frajer.! ups… przepraszam bardzo. można kontynuować ceremonię. – powiedziałam.`
|
|
|
leżałam z głową na Jego klatce piersiowej wsłuchując się w uderzenia bicia Jego serca. łaskotałam go delikatnie po brzuchu. - boję się tego wszystkiego. - szepnęłam niepewnie, odwracając się ku niemu. - czyli czego się boisz? - zapytał, plącząc dłoń w moich włosach. - siebie. ciebie. nas. uczucia, które jest między nami. tego jak bardzo Ci ufam. jak się już zdążyłam przywiązać. - wymieniałam kolejno. podniósł się i usiadł, biorąc mnie mocniej w ramiona, posadził sobie na kolanach. przytulił głowę do mojej piersi. - kocham Cię, skarbie. kocham nad życie. - wyznał. w jednej chwili jakiś obcy ciężar spadł mi z serca. kochał mnie, i nic, i nikt, nie miało na to wpływu. kochał. nie musiałam się martwić.
|
|
|
Najlepsze było to że miała wtedy okres, i mogła do woli płakać trzymając się za brzuch, ale to nie brzuch ją bolał to serce. Wszyscy jej wspólczuli nie znając prawdziwego powodu tych cierpień. Sądząc, że zapobiegną "tym bólą "karmili ją tabletkami przeciwbólowymi. Ona połykała je jak dziecko. Niektórzy nazwali by ją masochistka bo cierpiała i utrzymywała się w tym stanie. Zadawała sobie ból myslac o nim, i nie mogąc go zobaczyć przez najblizsze dni, Tęsknota połaczona z Depresją sprawiła że nie umiała funkcjonować jak zwykle, Kochała go tak bardzo, że nie mogła bez niego życ i wolała tak cierpieć... była egoistką chciała go mieć tylko dla siebie, lecz mimo tego powiedziała żeby jechał bo wiedziała,że chciał, że musi
|
|
|
Była na imprezie. Wiedziała, że przyjdzie więc już na początku zaczęła pić. Po godzinie stała nawalona pod ścianą i krztusiła się dymem z papierosa. Wszedł do kuchni nie wiedząc, że ona tam jest. Odwrócił się, spojrzał na jej oczy, które się zaszkliły i podszedł bliżej. Zaczęła się śmiać. 'Tylko sobie nie myśl, że to przez Ciebie. Dymem się zakrztusiłam i tyle.' Złapał ją za łokieć. 'Chodź. Wyjdziemy na zewnątrz.' Spojrzała na niego wściekła i pijana. 'Chyba sobie kpisz.' Odwróciła się i kończyła swoje piwo. Wyrwał jej butelkę z dłoni i wziął na ręce przekładając przez ramię! 'Cholera! Puść mnie. Puść mnie, no!' Wyszli na zimne powietrze. Postawił ją na ziemi i odwrócił się plecami. 'Coś Ty sobie, kurwa, myślał? Że przyjdziesz i będziesz udawał bohatera? Po jakiego chuja mnie wyprowadzałeś? No po co pytam?! Nie ma już nas. Sam o tym zdecydowałeś i guzik powinno Cię obchodzić, co się ze mną dzieje!' Biła go pięściami po plecach. 'Kocham Cię.' Powiedział. Uderzyła mocniej.
|
|
|
długo się nie widzieliśmy. a ja się zmieniłam. stałam się dziewczyną od której chłopaki nie mogą oderwać oczu. i właśnie wczoraj przechodziłam obok ciebie. zacząłeś gwizdać i mówić 'ulala'. uśmiechnęłam się pod nosem. nie poznałeś mnie. z gracją się odwróciłam. uśmiechnęłam się tym uśmiechem, którym obdarzałam tylko ciebie. zaniemówiłeś. twarz ci dziwnie pobladła. a więc jednak przypomniałeś sobie kim jestem. odwróciłam się na pięcie i poszłam przed siebie. słyszałam słowa twoich kumpli ' znasz ją ? ! ' -milczałeś. byłam z siebie dumna.
|
|
|
I codziennie zasypiam z nadzieją, że po
przebudzeniu otrzymam wiadomość od
niego.
|
|
|
Nieważne ilu chłopaków spojrzy się na mnie,
nieważne ilu się podobam, nieważne jak
przystojni oni będą - dla mnie
najprzystojniejszym jesteś Ty i chcę podobać
się tylko Tobie.
|
|
|
|